Jeśli ktoś raz spotkał się z tym co ona robi, to później już łatwością wśród wielu prac odnajdzie jej obrazy. Dlaczego? Bo są bardzo charakterystyczne. Tak jak i ona i jej pomysły. Nie chodzi tu tylko o technikę, którą się posługuje, ale o coś więcej. Patrząc na prace wykonane jej ręką można układać historie. Obrazy te można czytać tak jak czyta się dobrą książkę. Ela Barszcz – bo to o niej mowa – jest i czuje się koninianką, choć mieszka w Brzeźnie. Do jej domu z mikrofonem zapukała Beata Pieczyńska i tak powstał reportaż zatytułowany „Zapach terpentyny”.