Związkowcy chcieli spotkać się ze starostą, dyrektorem i radnymi, by porozmawiać o tym, skąd wziąć 3 miliony złotych na ratowanie placówki. Na spotkaniu – prócz radnych – nie pojawili się jednak zaproszeni goście. Co więcej, dyrektor nie zezwolił na zorganizowanie spotkania na szpitalnym korytarzu.
Pracownicy nie kryli żalu. Kilka miesięcy temu, żeby ratować placówkę opracowali plan naprawczy zaakceptowany przez zarząd powiatu oraz powiatowych radnych. Zrezygnowali z dodatków, lekarze zrzekli się 10% uposażenia, część osób wcześniej przeszła na emeryturę. Teraz potrzeba kolejnych decyzji, by ratować szpital – mówią związkowcy.