Nie pamięta wszystkiego, ale przyznaje się do zarzucanego czynu.Oskarżony o usiłowanie zabójstwa Dariusz N. zeznawał dziś przed Sądem Okręgowym w Koninie.
Do zdarzenia doszło w Budzisławiu Starym w powiecie kolskim, gdzie do oskarżonego przyjechali na grilla Mariusz P. – późniejszy poszkodowany wraz z żoną i znajomym. Relacjonując przebieg zdarzeń, oskarżony tłumaczył, że w wyniku agresywnego zachowania się poszkodowanego, który na dodatek przyjechał na spotkanie pijany, puściły mu nerwy.
– Ja mam zasady, u mnie w domu pewnych rzeczy się nie robi, dlatego, kiedy Mariusz uderzył swoją żonę – nie wytrzymałem – mówił oskarżony. Agnieszka P. otrzymała silny cios pięścią, po którym jak w kreskówce wyleciała w powietrze i upadła bez przytomności – zeznawał 46-ciolatek. Jak mówi – pierwszą rzeczą, która nawinęła mu się pod rękę był młotek i nim właśnie zadał poszkodowanemu 5 uderzeń w głowę, po czym wypchnął go z pokoju. Pobity mężczyzna wyszedł do łazienki a sprawca poszedł do kuchni porcjować karmę dla swoich psów. Używał do tego około półmetrowego noża, który okazał się przyczyną kolejnych obrażeń Mariusza P. Sprawca powiedział przed sądem, że nie pamięta, jak doszło do użycia noża, ale było to w samoobronie, – Mariusz szedł na mnie z czymś w ręku, odwróciłem się w jego stronę z moim nożem – zeznawał Dariusz N. Obrażenia były tak duże, że zakwalifikowano je jako usiłowanie zabójstwa. Doszło bowiem do uszkodzenia jelita. – Ja wierzę w Boga, chodzę do zboru chrześcijańskiego i było mi szkoda kobiety i jej dziecka, chciałem po męsku porozmawiać z Mariuszem, Ale ten człowiek to dziecko ulicy, nadaje się do walk w klatkach, miał agresję we wzroku, jak wściekły pies, to także wpłynęło na moje zachowanie – tłumaczył sprawca. Na rozprawie przesłuchano też Agnieszkę P., żonę poszkodowanego oraz kilkoro innych świadków. Sam poszkodowany nie pojawił się w sądzie.
Do zdarzenia doszło w Budzisławiu Starym w powiecie kolskim, gdzie do oskarżonego przyjechali na grilla Mariusz P. – późniejszy poszkodowany wraz z żoną i znajomym. Relacjonując przebieg zdarzeń, oskarżony tłumaczył, że w wyniku agresywnego zachowania się poszkodowanego, który na dodatek przyjechał na spotkanie pijany, puściły mu nerwy.
– Ja mam zasady, u mnie w domu pewnych rzeczy się nie robi, dlatego, kiedy Mariusz uderzył swoją żonę – nie wytrzymałem – mówił oskarżony. Agnieszka P. otrzymała silny cios pięścią, po którym jak w kreskówce wyleciała w powietrze i upadła bez przytomności – zeznawał 46-ciolatek. Jak mówi – pierwszą rzeczą, która nawinęła mu się pod rękę był młotek i nim właśnie zadał poszkodowanemu 5 uderzeń w głowę, po czym wypchnął go z pokoju. Pobity mężczyzna wyszedł do łazienki a sprawca poszedł do kuchni porcjować karmę dla swoich psów. Używał do tego około półmetrowego noża, który okazał się przyczyną kolejnych obrażeń Mariusza P. Sprawca powiedział przed sądem, że nie pamięta, jak doszło do użycia noża, ale było to w samoobronie, – Mariusz szedł na mnie z czymś w ręku, odwróciłem się w jego stronę z moim nożem – zeznawał Dariusz N. Obrażenia były tak duże, że zakwalifikowano je jako usiłowanie zabójstwa. Doszło bowiem do uszkodzenia jelita. – Ja wierzę w Boga, chodzę do zboru chrześcijańskiego i było mi szkoda kobiety i jej dziecka, chciałem po męsku porozmawiać z Mariuszem, Ale ten człowiek to dziecko ulicy, nadaje się do walk w klatkach, miał agresję we wzroku, jak wściekły pies, to także wpłynęło na moje zachowanie – tłumaczył sprawca. Na rozprawie przesłuchano też Agnieszkę P., żonę poszkodowanego oraz kilkoro innych świadków. Sam poszkodowany nie pojawił się w sądzie.

