Poświęcenie sztandaru Solidarności leśników

. Na początku dominowała troska i niepokój – były lata 80-te, zakładaliśmy NSZZ Solidarność. Wcześniej nie należałem do żadnej organizacji czy związku, Byłem aspołeczny…

… Na początku dominowała troska i niepokój – były lata 80-te, zakładaliśmy NSZZ Solidarność. Wcześniej nie należałem do żadnej organizacji czy związku (byłem aspołeczny – jak określono mnie, w tamtym czasie, na przeglądzie stanowisk). Uzyskałem marną ocenę, uratował mnie stary gajowy Tadeusz Pastuszka (I sekretarz PZPR) żartobliwie mówiąc, że przecież co roku odgrywam rolę Mikołaja na zakładowych choinkach dla dzieci.

Sierpień `80 – radość i euforia, mamy swój związek. Zapisało się wiele osób, razem w kraju było nas ponad 10 milionów. Przewodniczącym w Nadleśnictwie Turek został leśniczy z Krzyżówek Leonard Duszenko działacz KOR-u. Ja wybrany zostałem na jego zastępcę. Pamiętam słowa ojca „… tak bardzo bym chciał, by wam się udało… . Gdy ty się urodziłeś (1956 r.) – cieszyłem się, że będziesz miał lepiej”. Właśnie wtedy, na koniec lipca urodziło mi się drugie dziecko. Wierzyłem, że będą miały lepiej. Gdy ma się 24 lata – wszystko wydaje się łatwe i proste.

Doczekaliśmy mroźnego grudnia `81. 12 grudnia na zebraniu załogi zostałem wybrany na przewodniczącego samorządu pracowniczego. Byłem nim tylko kilka godzin, bo w nocy wprowadzono stan wojenny. Przewodniczącego NSZZ Solidarność w Nadleśnictwie Turek internowano, a mnie przesłuchiwano w Koninie. Gdy wróciłem, w holu nadleśnictwa leżała tablica informacyjna Naszego Związku, którą zerwali ze ściany panowie z milicji obywatelskiej. Miała kształt konturów Polski, w miejscu Gdańska przymocowany był brzozowy krzyż. Odpiąłem krzyż i powiesiłem w swojej kancelarii. Wisi tam do dzisiaj, choć miałem różne „propozycje”, by Go zdjąć.

Rosły dzieci i lasy, które sadziłem. Były chwile, gdy zastanawiałem się czy nie zrezygnować z członkostwa w związku. Nie mieliśmy wpływu na politykę naszych władz. Moje dzieci (też leśnicy) wyjechały szukać szczęścia w Anglii. Pamięć o tym co było wcześniej i słowa ojca kazały mi pozostać.

Doczekaliśmy się ważnej uroczystości „Poświęcenia sztandaru naszego Związku”. Pojechaliśmy wszyscy związkowcy (jest nas kilkoro), było pięknie i bardzo uroczyście – ja się wzruszyłem. Jestem zadowolony z pracy, pracuje mi się bardzo dobrze. Zostałem dziadkiem. W związku jestem wiceprzewodniczącym. Troska i niepokój pozostały. Zaczął się adwent.

W nowej, eleganckiej kancelarii – w szafie mam przygotowany czerwony kostium. W wigilię go założę – bo zawsze są tacy, którzy wierzą w Mikołaja.

Tadeusz Rosiak leśniczy leśnictwa Zdrojki
zastępca przewodniczącego NSZZ Solidarność
w Nadleśnictwie Turek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.