Lekka deska unosząca się na wodzie, dwie sztachety w ręce i można pływać! Zdzisław Romaniszyn z Konina i Andrzej Płóciennik ze Ślesina – konstruktorzy przedziwnego pojazdu wodnego – udowodnili, że w sporcie wodnym liczy się wyobraźnia i dystans do siebie. Panowie wygrali „Konkurs pływania na byle czym” zorganizowany podczas piątej imprezy żeglarskiej „Szanty na wodzie”, która w sobotę odbyła się w Ślesinie.
– To, co żeśmy znaleźli w hangarze w ciągu 10 minut przerobiliśmy na łódkę. Chodzi po prostu o to, żeby się wszyscy dobrze bawili razem z nami – mówili zwycięzcy. – Pływanie na byle czym organizujemy od pięciu lat. Jednego roku mieliśmy nawet zawodnika pływającego na sedesie. Po co to wszystko? Bo żeglarze lubią się bawić! – powiedział Krzysztof Andrzejak, komandor klubu z Turku. Całej imprezie towarzyszyły koncerty zespołów grających szanty.
– To, co żeśmy znaleźli w hangarze w ciągu 10 minut przerobiliśmy na łódkę. Chodzi po prostu o to, żeby się wszyscy dobrze bawili razem z nami – mówili zwycięzcy. – Pływanie na byle czym organizujemy od pięciu lat. Jednego roku mieliśmy nawet zawodnika pływającego na sedesie. Po co to wszystko? Bo żeglarze lubią się bawić! – powiedział Krzysztof Andrzejak, komandor klubu z Turku. Całej imprezie towarzyszyły koncerty zespołów grających szanty.
- Reklama -

