Listy z Berdyczowa – Jak to się robi w Nowym Yorku

Film „ Jak to się robi w Nowym Yorku pamiętam, jak przez mgłę, więc nie wiem. Dokładnie to nie wiem nawet, jak to się robi w Warszawie, bo moja wyobraźnia kończy się na jakiś stu milionach złotych polskich. Wiem natomiast doskonale, jak to się robi w Pcimiu Górnym, Budach Starych i w innych miejscowościach polskiej prowincji.

Z racji obowiązków dziennikarskich odwiedzam urzędy, bywam na sesjach samorządowych i cóż ja widzę? W miejscowości X ( nazwy nie podaję, bo nie o nazwę chodzi tylko o mechanizm) Prezydent , pochodzący z wyborów, sprawuje swoje rządy dwanaście lat i szykuje się na następną kadencję. Powie ktoś – demokracja, wyborcy zdecydowali, trudno…

Pan Prezydent, w trakcie pierwszej swojej kadencji, zwiększył „obsadę” urzędniczą o piętnaście procent i robił to w tych mniej więcej proporcjach w każdej kadencji. Razem z pracownikami spółek miejskich ( których także zwalnia i przyjmuje Pan Prezydent) jest to na dzisiaj około 3000 osób. Osoby te mają przeważnie rodziny. No dobrze, nie wszyscy, ale śmiało możemy dodać do tych trzech tysięcy następne dwa. Razem mamy pięć tysięcy co jest liczbą wystarczającą do wygrania każdych wyborów w mieście. No a są jeszcze wdzięczni przedsiębiorcy, z którymi ( po przetargach oczywiście) Pan Prezydent podpisał kontrakty, dyrektorzy i nauczyciele szkół, których „ organem zarządzającym” jest Pan Prezydent ( wójt, burmistrz). No i domy kultury, ośrodki sportowe… Pan Prezydent, burmistrz, wójt rządzić mogą, jak tylko długo chcą i na jak długo zdrowie pozwoli. Najdłużej „rządzący” wójt w mojej okolicy sprawuje swą funkcję … 27 lat !

Pan Prezydent (burmistrz, wójt) jest ludzkie panisko. W radach nadzorczych spółek miejskich, po sprawiedliwości, zatrudnił nie tylko radnych z ugrupowania rządzącego w mieście, ale i radnych opozycyjnych. Dzięki temu, (specjalnie dla Państwa zadałem sobie trud policzenia) 99 procent projektów uchwał Rady , to projekty Pana Prezydenta. Z tych projektów 98 procent zostało przez radnych przegłosowanych pozytywnie. Można by sobie zadać pytanie, czy projekty są takie genialne, czy rada może jest w tej sytuacji niepotrzebna ?

Jedźmy dalej. Jedna ze spółek miejskich „cienko przędzie”. Pan Prezydent kupuje od tej spółki, czyli od siebie grunt po bazie transportowej za 6 milionów zł. Druga spółka, przeinwestowała a złośliwi ludzie zaczęli oszczędzać i spadł pobór wody. Można by podnieść cenę wody, ale mamy rok wyborczy. Pan prezydent pisze projekt uchwały, a radni ją ochoczo, nawet z pewnym entuzjazmem, podpisują, że w mieście wybuduje się kilka nowych fontann. I spółka jakoś przetrwa. Zwłaszcza, że wszystkie szkoły w mieście zobowiązane zostały do postawienia na korytarzach dystrybutorów wody pochodzącej z tej spółki.

No ale robota jest bardziej koronkowa. Kupiony za 6 milionów złoty teren miasto wnosi, jako „wkład własny” do firmy deweloperskiej, która ma wybudować  blok mieszkalny z kilkoma mieszkaniami komunalnymi. Oczywiście drobiazg, że za sześć milionów można bez łaski te kilka mieszkań pobudować, drobiazg, że obok od trzech lat stoi blok z banerami: „ Lokale do sprzedaży”, drobiazg, że w mieście ubyło około 10 tysięcy mieszkańców. Drobiazg wreszcie, że około dwadzieścia ( tak tak) kamienic stoi pustych i czeka na swój smutny koniec, bo nie ma pieniędzy na remont. I tu bym musiał wejść w strefę „ niepotwierdzonych pomówień”, więc dajmy sobie spokój…

Krzysztof Dobrecki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.