Wczoraj przed południem zwierzę zauważył właściciel jednej z posesji. Po przybyciu pracowników konińskiego oddziału Towarzystwa opieki nad zwierzętami okazało się, że nie można mu pomóc. W regionie nie ma bowiem osoby, która posiadałaby uprawnienia do oddania strzału nabojem usypiającym.
– Łosza była osłabiona, miała złamaną nogę, ale mimo wszystko mogła być niebezpieczna. Nie mogliśmy udzielić jej pomocy, bez użycia środków usypiających – tłumaczy Krzysztof Furmanek – prezes konińskiego TOZ-u.
Zorganizowanie osoby upoważnionej do oddania strzału zajęło sześć godzin. Specjalista na polecenie wojewody przyjechał z Poznania. Uśpiona klępa została załadowana do kontenera i przetransportowana do ośrodka edukacji leśnej w Grodźcu. Na miejscu okazało się, że zwierzę nie żyje.
– Łosza była osłabiona, miała złamaną nogę, ale mimo wszystko mogła być niebezpieczna. Nie mogliśmy udzielić jej pomocy, bez użycia środków usypiających – tłumaczy Krzysztof Furmanek – prezes konińskiego TOZ-u.
Zorganizowanie osoby upoważnionej do oddania strzału zajęło sześć godzin. Specjalista na polecenie wojewody przyjechał z Poznania. Uśpiona klępa została załadowana do kontenera i przetransportowana do ośrodka edukacji leśnej w Grodźcu. Na miejscu okazało się, że zwierzę nie żyje.