Wczoraj „Kolejorz” rozegrał swój ostatni sparing podczas obozu w
Niemczech. Mecz jednak nie trwał tyle co zawsze, bo tylko… 87 minut.
Przyczyną wcześniejszego zakończenia był protest zawodników ze stolicy
Wielkopolski, a dokładniej konflikt z arbitrem – Matthiasem Zacherem. Początek meczu w wykonaniu Lecha był bardzo dobry. Już w 5 minucie dobrym strzałem popisał się Tonev, a chwilę później swoich szans dwukrotnie próbował Rudnev, lecz piłka nie znalazła miejsca w siatce. Piłkarze z Turcji swoją szansę mieli w 18 minucie. Bramkę jednak zdobyli 3 minuty później, po tym jak z rzutu rożnego z bliskiej odległości „futbolówkę” strącił Yerlikay.
Jeszcze w pierwszej połowie Sivassport mógł podwyższyć prowadzenie, ale strzał z rzutu wolnego obronił Burić. W przerwie trener Bakero zmienił system gry na 4-3-3 wprowadzając przy tym trzech nowych piłkarzy. Lech mógł wyrównać w 62 minucie, ale piłka trafiła tylko w słupek. W 85 minucie sędzia za agresywny, ale czysty faul ukarał Arboledę drugą żółtą kartką i w konsekwencji czerwoną.
Trener Lecha dogadał się ze szkoleniowcem Sivissasporu i w miejsce Kolumbijczyka chciał wprowadzić Drygasa. Na to jednak nie zgodził się arbiter. Chwilę później Turcy szybko wykonali rzut wolny i strzelili bramkę, ale sędzia liniowy pokazał spalonego i gol nie został uznany. Nawet nie uznana bramka przez Matthiasa Zauchera nie był wstanie załagodzić konfliktu i piłkarze „Kolejorza” postanowili opuścić murawę.
Sędzia, ratując twarz, zakończył spotkanie w 87 minucie. Ten mecz był ostatnim sparingiem podczas zgrupowania w Niemczech. Kolejnym rywalem poznaniaków będzie Apollon Limassol, a konfrontacja ta odbędzie się w Polsce 23 lipca.