Spektakularny sukces Kamila Szadkowskiego

Cześć Kamil. Dziś Twoje imieniny, więc najpierw składam życzenia, a następnie gratulacje z okazji turnieju Najdorfa, który wczoraj w Warszawie się zakończył. Zdobyłeś na nim pierwszą normę na szachowego mistrza międzynarodowego, a dodać w tym miejscu należy, że żaden z konińskich zawodników w historii nie wspiął się jak dotąd na ten poziom. Codziennie śledziłem Twoje poczynania, a także artykuły w sportowych mediach ogólnopolskich, jakie pojawiały się o Twoim sensacyjnym występie w tym turnieju. I z tego punktu wystartujmy. Oddaję głos, prosimy o krótką, lecz treściwą relację.

– MetLife Warsaw Najdorf Chess Festival to najsilniejszy turniej w Polsce, z obsadą międzynarodową, trwał 9 dni, codziennie po jednej rundzie. Poziom zawodników w tym roku był nawet wyższy niż na Mistrzostwach Polski seniorów, a Polacy są jedną z silniejszych drużyn na świecie. W turnieju grało ponad 30-tu arcymistrzów (najwyższa ranga w szachach), mistrzów międzynarodowych było ok. 20-tu, mistrzów fide też bardzo wielu. Łącznie w czterech grupach uczestniczyło w okolicach 500 zawodników, w tym 150 w mojej (grupa A), najsilniejszej. Warto dodać, że Indie wystawiły wielu niezwykle zdolnych juniorów, zwłaszcza pewnego 13-latka, który jest ich nadzieją na przyszłego mistrza świata, obecnie jego ranking fide to 2471. Z Konina grało nas trzech, oprócz mnie jeszcze dwóch naszych zdolnych juniorów, którzy grali w grupie B – Ignacy Leśkiewicz i Janek Klimkowski, ten drugi to mistrz Polski do lat 10 w szachach błyskawicznych.

 

Kamil, znam Cię i wiem, że wolałbyś rozmawiać o sukcesach juniorów, których trenujesz, aby ich pochwalić, ale odbieram Ci tą przyjemność. Rozmawiajmy o twoich szachach. Z jakim nastawieniem jechałeś na ten turniej, jaki wynik zamierzałeś osiągnąć? Koniecznie też wspomnij o miejscu w tabeli po 4-tej rundzie.

– To miał być przede wszystkim turniej treningowy, aby nabierać doświadczenia i grać z lepszymi od siebie, zarówno z Polski jak i innych krajów. Szczególnie ważne to jest dla Janka, który za dwa miesiące jedzie do Rumunii na mistrzostwa Europy do lat 10. Od siebie samego trudno mi było oczekiwać wysokich wyników. Grałem ze 119 numerem startowym na 150 zawodników, więc teoretycznie 80% z nich było lepszych ode mnie, a te pozostałe 20% to wyrównany z moim poziom gry. Miałem realne założenie, że uda mi się zamknąć turniej w pierwszej setce, ale najważniejszy cel był, aby wystrzegać się ostatniego miejsca. Ostatecznie zdobyłem 4,5 punktu z 9 partii, czyli 50% i zająłem 65-te miejsce. Jednak wszystkie 9 rund grałem z mistrzami międzynarodowymi i arcymistrzami, czyli z zawodnikami znacznie przerastającymi mnie. Średni ranking fide moich przeciwników to ponad 2500, podczas gdy mój jest 2237, a sam wiesz jak potężna to jest różnica na ich korzyść. W turnieju tym zdobyłem pierwszą normę na mistrza międzynarodowego, a i do normy na arcymistrza nie było wcale aż tak daleko.

 

Nie usłyszałem nic o tym miejscu w tabeli po 4-tej rundzie. Wiem, że raczej skromny jesteś, ale teraz nalegam, byś tym się pochwalił. Skoro prestiżowe serwisy internetowe się o tej sensacji rozpisywały, to nie możesz unikać odpowiedzi.

– Dobrze, skoro wymuszasz. A więc po czwartej rundzie miałem 3,5 punktu, czyli 3 wygrane i jeden remis, dwie partie rozegrałem z mistrzami międzynarodowymi i dwie z arcymistrzami. Wówczas zajmowałem w tabeli ex aequo 1-sze miejsce pod względem punktów głównych, gdyż nikt nie miał już 4 zwycięstw. Miałem wtedy gigantyczny ranking uzyskany – 2740 pkt, przy czym norma na arcymistrza to 2600, a na mistrza międzynarodowego 2450. Ale w kolejnych rundach zostałem skojarzony z mocnymi arcymistrzami i wynik stopniał. Szczególnie zaskakująca była dla mnie wygrana z arcymistrzem Krzysztofem Jakubowskim, właśnie w tej przełomowej czwartej rundzie.

 

W takim razie powiedz nam coś o tej partii.

– Przeciwnik zaskoczył mnie w debiucie, ponieważ wszedł w wariant dość odległy od głównej teorii. Nie wiem czy było to zlekceważenie słabszego zawodnika i próba ściągnięcia go na grząski teren czy też uznał, że mam dobre rozeznanie w debiutach i chciał wprowadzić grę bardziej eksperymentalną. W ósmym ruchu, nie wiedząc o tym, sam zresztą zagrałem nowinkę. Później przy równym położeniu zastanawiałem się co robić. Gdybym stał w pozycji i grał zachowawczo, on by mnie ograł, bo jest silniejszy i ma większe doświadczenie. Poświęciłem więc pionka za inicjatywę i podjąłem agresywny atak. Jak grasz z silniejszym to musisz atakować, to jedyna szansa. Później poświęciłem drugiego pionka w zamian za wzmocnienie ataku. Udało się, dopadłem go. Dodam jeszcze, że prawie wszystkie partie w tym turnieju dobrze grałem – analiza komputerowa nie wskazywała błędów, nawet w przegranych.

 

Jesteś dobrym trenerem, wychowałeś wśród juniorów mistrzów Polski, a zespół drużyny Smecz, którą trenujesz jest zarówno w II lidze juniorów, jak i w II lidze seniorów, pomimo że grają w niej juniorzy. A jakie były początki? Kiedy sam zacząłeś grać w szachy? Kiedy założyłeś klub dla dzieci i młodzieży ?

– Zacząłem grać chyba w wieku 5 lat, ale do klubu wraz z bratem Krzysztofem trafiłem pięć lat później, gdy byłem w III klasie podstawówki. Klub szachowy Smecz Konin założył mój brat Krzysiek w 2007 roku, a ja do niego dołączyłem rok później i od tego czasu się wciąż wspinamy w osiągnięciach. Sam grywam też w II lidze niemieckiej, gdzie dwa razy pod rząd zająłem wraz z drużyną III miejsce.

 

Na koniec pytanie o tegoroczne jeszcze plany.

– Za kilka dni, a dokładnie w piątek 21 lipca wyjeżdżamy na osiem dni do Szczyrku, gdzie odbędzie się II liga juniorów. Na początku sierpnia będę z naszymi juniorami 3 dni we Wrocławiu na mistrzostwach Polski juniorów w szachach szybkich i błyskawicznych, gdzie Janek Klimkowski będzie bronił złotego tytułu. W dniach 4-15 września jadę ze wspomnianym Jankiem do Rumunii na mistrzostwa Europy. Mniej więcej w tym samym czasie nasi juniorzy będą grali w Szklarskiej Porębie na II lidze seniorów, więc śledząc wyniki i grę Janka równolegle będę kibicował naszym w II lidze. W drugiej połowie września natomiast zaczyna się już regularna praca trenerska.

 

 

z Kamilem Szadkowskim rozmawiał Rysiek Krupiński (pustelnik)

 

* fot. Robert Krasiewicz, wykonana podczas w/w turnieju

0 thoughts on “Spektakularny sukces Kamila Szadkowskiego

  1. szkoda że nie umiem grać w szachy. kiedyś wujek chciał mnie uczyć ale wolałam czytać ksiażki

  2. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów. Wszystkiego najlepszego Kamil.

  3. Gratulacje i życzę sukcesów na kolejnych mistrzostwach….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.