Grad bramek przy Dmowskiego

Pewnym, wysokim zwycięstwem 6:0 zakończyła się potyczka Górnika w Koninie z Orłem Mroczeń. Piłkarze z naszego miasta zdominowali rywala w drugiej połowie. Wtedy to strzelili aż pięć bramek.

Koninianie dyktowali warunki gry już od pierwszego gwizdka. W przekroju 45 minut zdecydowanie więcej akcji ofensywnych konstruowali właśnie „biało-nebiescy”. Niestety, w większości sytuacji brakowało pomysłu na ich wykończenie.

Wiele akcji przerywanych było przez sygnalizującego pozycję spaloną sędziego liniowego. W 14. minucie po dobrym podaniu Kamila Pokrzywińskiego z prawego skrzydła i strzale Nicolasa Machavy piłkę z własnej linii bramkowej wybijał jeden z piłkarzy Orła. Niedługo potem ładnym strzałem zza linii 16 metrów popisał się Maciej Adamczewski. Przelatująca między gęstą defensywą piłka umknęła uwadze broniącego Macieja Mosia i ugrzęzła w mroczeńskiej siatce. Przed końcem pierwszej połowy groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się Pokrzywiński, który został przewieziony kartką do szpitala. Po wstępnych oględzinach stwierdzono mocne stłuczenie kolana.


Po zmianie stron Górnik konstruował akcję za akcją. Niemalże każdy wyprowadzony przez podopiecznych Sylwina Donarta kontratak mógł zakończyć się golem. Po jednym z nich, w 61. min. z 18 metrów przymierzył Przemysław Skibiszewski, a Górnik prowadził 2:0. Minutę później do siatki rywali trafił Łukasz Frydrych. Do końca spotkania hat-tricka skompletował Skibiszewski. Drugiego gola strzelił też Maciej Adamczewski.

Poza akcjami, po których Górnik zdobywał bramki, drużyna z naszego miasta stawała przed przynajmniej pięcioma stuprocentowymi sytuacjami. W 57. min. sędzia Jacek Włoch z Kalisza nie odgwizdał ewidentnego rzutu karnego, po tym jak w obrębie “szesnastki” Nicolasa Machava sfaulował Maciej Moś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.

Facebook
Instagram
YouTube
Follow by Email