Trzeci raz w ciągu ostatnich czterech lat finał Pucharu Polski na szczeblu Konińskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej zostanie rozegrany w Kleczewie. Przypomnijmy, w bieżącej edycji rozgrywek w ich najważniejszym meczu zmierzą się ze sobą Górnik Konin i kleczewski Sokół.
Zgodnie z terminarzem kleczewianie wywalczyli awans do finału już na początku marca. Tuż po wygranym pojedynku z SKP Słupca zarząd Sokoła zgłosił w OZPN chęć organizacji finału na własnym terenie. Swój półfinał Górnik Konin wygrał w minioną środę, pokonując 4:2 LKS Ślesin. Kolejnego dnia do związku wpłynęło pismo od „biało-niebieskich”, którym także marzył się finał na własnym boisku. Jak się okazało, na marzeniach się skończyło. Ale o tym za chwilę.
Celem publikacji tego tekstu nie jest, broń Boże, dyskredytacja kleczewskiego Sokoła, który ma prawo zgłaszać akces i ma także prawo do organizacji finałów. Zaznaczmy także, że zasiadający w zarządzie KOZPN prezes Sokoła Kleczew – Michał Wasik nie brał udziału w opisanym poniżej głosowaniu.
Jak się okazało sposób wyboru gospodarza meczu finałowego okazał się rażąco niesprawiedliwy i pozbawiony jakichkolwiek znamion, tak szumnie propagowanych przez piłkarski związek, zasad fair-play. Decyzję podjęto bowiem w oparciu o… subiektywne odczucia członków zarządu KOZPN – w którym to jedenastoosobowym gremium nie zasiada ani jeden przedstawiciel jakiegokolwiek konińskiego (działającego na terenie miasta Konina) klubu.
I tutaj odwołajmy się do historii – tej zupełnie niedalekiej. Przed ostatnim walnym zebraniem KOZPN zarząd rozpoczął swe jawne działania zmierzające do wykluczenia działaczy konińskich (miejskich) klubów piłkarskich. Obowiązująca na walnych zebraniach ordynacja wyborcza w praktyce eliminuje możliwość dostania się do zarządu jakiegokolwiek działacza z Konina.
Przypomnijmy pięć osób zostało dobranych z klucza – po jednym z każdego z powiatów, które obejmuje KOZPN. Tyle, że o ile na terenie pzpnowskiej komórki znajduje się sześć powiatów (słupecki, koniński, turkowski, kolski, wrzesiński i grodzki powiat koniński) to panowie w zapisach regulaminowych – obnażając swój brak elementarnej wiedzy o podziale administracyjnym naszego kraju – pominęli grodzki powiat koniński. Pozostała szóstka została wybrana w głosowaniu wszystkich delegatów – a w grupie tej miażdżącą przewagę mają działacze spoza Konina. We władzach związku nie znalazł się ani jeden przedstawiciel Medyka czy Górnika Konin – klubów, które posiadają w regionie największe szkółki piłkarskie, w ramach których trenuje na co dzień kilkaset dzieci.
Powróćmy więc do piątkowego posiedzenia zarządu, podczas którego zadecydowano o wyborze gospodarza finałowego meczu Pucharu Polski. O ile – działacze Górnika – łudzili się, że zostanie on dokonany w drodze losowania lub mecz odbędzie się na stadionie neutralnym (co byłoby najsprawiedliwszym wyjściem) panowie z zarządu KOZPN postanowili przeprowadzić „burzliwą” dyskusję i w drodze kolegialnego głosowania podjąć decyzję we własnym gronie.
Argumenty były różne. Wymieniono między innymi doświadczenie Sokoła w organizacji tego typu meczu (nikt oczywiście nie wspomniał, że w Koninie organizowane były niegdyś z powodzeniem mecze ćwierćfinałowe i półfinał PP na szczeblu centralnym) oraz nie mający żadnego w moim odczuciu znaczenia fakt, że kleczewianie grają w wyższej lidze. Ponadto – z tego co udało nam się dowiedzieć – istotne dla zarządu KOZPN było to, że Sokół zgłosił się pierwszy – a tu już Górnik z racji terminarza nie miał najmniejszych szans. No i wynik głosowania 6:4 na korzyść Sokoła. Czy przypadkowy? Zawsze można się teraz wytłumaczyć – było na równi, zdania były podzielone, a „etatowy organizator konińskich finałów” wygrał nieznacznie – więc wszystko jest w porządku, bo Górnik też jakieś tam szanse miał.
Podsumowując, kleczewianom bez wątpienia będzie grać się łatwiej. Nawet, gdy w Kleczewie zasiądzie kilkuset kibiców z Konina to atut własnego boiska pozostanie atutem własnego boiska.
Co w tej skandalicznej sytuacji zrobi Górnik? Tego jeszcze nie wiadomo. Najpewniej „biało-niebiescy” działacze po raz kolejny będą musieli pogodzić się z tym, że w piłkarskim regionie, w którym rządzą ludzie z „powiatów” czwartoligowiec z naszego miasta jest klubem drugiej kategorii. A może bojkot meczu finałowego przez „biało-niebieskich” zmusiłby panów ze Spółdzielców do przejrzenia na oczy? Członkowie Stowarzyszenia Sympatyków Konińskiego Górnika z kolei zapowiedzieli wniesienie skargi do centrali PZPN.
Zgodnie z terminarzem kleczewianie wywalczyli awans do finału już na początku marca. Tuż po wygranym pojedynku z SKP Słupca zarząd Sokoła zgłosił w OZPN chęć organizacji finału na własnym terenie. Swój półfinał Górnik Konin wygrał w minioną środę, pokonując 4:2 LKS Ślesin. Kolejnego dnia do związku wpłynęło pismo od „biało-niebieskich”, którym także marzył się finał na własnym boisku. Jak się okazało, na marzeniach się skończyło. Ale o tym za chwilę.
Celem publikacji tego tekstu nie jest, broń Boże, dyskredytacja kleczewskiego Sokoła, który ma prawo zgłaszać akces i ma także prawo do organizacji finałów. Zaznaczmy także, że zasiadający w zarządzie KOZPN prezes Sokoła Kleczew – Michał Wasik nie brał udziału w opisanym poniżej głosowaniu.
Jak się okazało sposób wyboru gospodarza meczu finałowego okazał się rażąco niesprawiedliwy i pozbawiony jakichkolwiek znamion, tak szumnie propagowanych przez piłkarski związek, zasad fair-play. Decyzję podjęto bowiem w oparciu o… subiektywne odczucia członków zarządu KOZPN – w którym to jedenastoosobowym gremium nie zasiada ani jeden przedstawiciel jakiegokolwiek konińskiego (działającego na terenie miasta Konina) klubu.
I tutaj odwołajmy się do historii – tej zupełnie niedalekiej. Przed ostatnim walnym zebraniem KOZPN zarząd rozpoczął swe jawne działania zmierzające do wykluczenia działaczy konińskich (miejskich) klubów piłkarskich. Obowiązująca na walnych zebraniach ordynacja wyborcza w praktyce eliminuje możliwość dostania się do zarządu jakiegokolwiek działacza z Konina.
Przypomnijmy pięć osób zostało dobranych z klucza – po jednym z każdego z powiatów, które obejmuje KOZPN. Tyle, że o ile na terenie pzpnowskiej komórki znajduje się sześć powiatów (słupecki, koniński, turkowski, kolski, wrzesiński i grodzki powiat koniński) to panowie w zapisach regulaminowych – obnażając swój brak elementarnej wiedzy o podziale administracyjnym naszego kraju – pominęli grodzki powiat koniński. Pozostała szóstka została wybrana w głosowaniu wszystkich delegatów – a w grupie tej miażdżącą przewagę mają działacze spoza Konina. We władzach związku nie znalazł się ani jeden przedstawiciel Medyka czy Górnika Konin – klubów, które posiadają w regionie największe szkółki piłkarskie, w ramach których trenuje na co dzień kilkaset dzieci.
Powróćmy więc do piątkowego posiedzenia zarządu, podczas którego zadecydowano o wyborze gospodarza finałowego meczu Pucharu Polski. O ile – działacze Górnika – łudzili się, że zostanie on dokonany w drodze losowania lub mecz odbędzie się na stadionie neutralnym (co byłoby najsprawiedliwszym wyjściem) panowie z zarządu KOZPN postanowili przeprowadzić „burzliwą” dyskusję i w drodze kolegialnego głosowania podjąć decyzję we własnym gronie.
Argumenty były różne. Wymieniono między innymi doświadczenie Sokoła w organizacji tego typu meczu (nikt oczywiście nie wspomniał, że w Koninie organizowane były niegdyś z powodzeniem mecze ćwierćfinałowe i półfinał PP na szczeblu centralnym) oraz nie mający żadnego w moim odczuciu znaczenia fakt, że kleczewianie grają w wyższej lidze. Ponadto – z tego co udało nam się dowiedzieć – istotne dla zarządu KOZPN było to, że Sokół zgłosił się pierwszy – a tu już Górnik z racji terminarza nie miał najmniejszych szans. No i wynik głosowania 6:4 na korzyść Sokoła. Czy przypadkowy? Zawsze można się teraz wytłumaczyć – było na równi, zdania były podzielone, a „etatowy organizator konińskich finałów” wygrał nieznacznie – więc wszystko jest w porządku, bo Górnik też jakieś tam szanse miał.
Podsumowując, kleczewianom bez wątpienia będzie grać się łatwiej. Nawet, gdy w Kleczewie zasiądzie kilkuset kibiców z Konina to atut własnego boiska pozostanie atutem własnego boiska.
Co w tej skandalicznej sytuacji zrobi Górnik? Tego jeszcze nie wiadomo. Najpewniej „biało-niebiescy” działacze po raz kolejny będą musieli pogodzić się z tym, że w piłkarskim regionie, w którym rządzą ludzie z „powiatów” czwartoligowiec z naszego miasta jest klubem drugiej kategorii. A może bojkot meczu finałowego przez „biało-niebieskich” zmusiłby panów ze Spółdzielców do przejrzenia na oczy? Członkowie Stowarzyszenia Sympatyków Konińskiego Górnika z kolei zapowiedzieli wniesienie skargi do centrali PZPN.
Mateusz Krzesiński
…jak mawiają klasycy: „tak to jest jak wieś rządzi miastem”
Tekst ciekawy i opisujący prawdę. Problem jednak polega na tym, że KOZPN ma wszystko gdzieś, podobnie jak całe PZPN i krytykę też ma gdzieś. Ci panowie dbają tylko o swoje portfele. Siedzą leśne dziadki w tych gabinetach, chociaż już dawno powinni wnuków bawić, to od koryta cięzko odejść……