W zamierzchłych czasach komuny krążyły po Polsce kasety z niedozwolonymi programami kabaretowymi. Na jednej z nich Jacek Federowicz udatnie parodiował Rakowskiego, który „negocjował” z Solidarnością jakieś istotne zapisy. – Proponują. Mówił kabaretowy Rakowski – kosmetyczne zmiany. Nic wielkiego. O tu jest wyraz „ tak” zmienimy go na „ nie”.
Kabaret przypomniał mi się w kontekście zmian jakie proponuje inwestor Centrum Handlowego Plus Dworzec PKP w Koninie. W zmienionym projekcie między innymi czytamy: „ Ograniczona zostanie liczba miejsc parkingowych” Ale w zamian „ Zmniejszeniu ulegnie powierzchnia dworca PKP. Nie nastąpi ograniczenie części handlowej.” Jeśli chodzi o elewację od strony torów to „ inwestor postanowił zrezygnować z okna i zastąpić je betonową powierzchnią” Jak to się mówiło w Zagórowie : „ Cóś pięknego !” Nie wiem tylko czy wszyscy zdają sobie sprawę , że dworce PKP buduje się raz na kilkadziesiąt lat
*
A propos miejsc parkingowych. Pan Prezydent Adamów postanowił osobiście sprawdzić informacje, że w Koninie nie ma gdzie parkować. Wiceprezydent Paweł Adamów przyznał, że szkoły generują ruch samochodowy i być może nie tylko przy SP3 trzeba będzie go zorganizować tak, żeby zwolnić miejsca na osiedlowych parkingach. Po tym dość odkrywczym stwierdzeniu prezydent Adamów zapowiedział ,że przy ulicy Wyzwolenia powstanie „ dwu, a może nawet trzy poziomowy parking”. Kiedy? Jak tylko miasto się upora z wodorową doliną…
*
Z zainteresowaniem przeczytałem informację o domu Pani Parathoner Janina Perathoner, która pisała pod pseudonimem Weneda, przekazała w marcu 2012 roku to, co miała najcenniejszego. Najpierw były to prawa autorskie do jej twórczości, a później dom z działką przy ul. Staszica. Sędziwa wówczas pisarka chciała zabezpieczyć swoją twórczość, a nieruchomość przeznaczyć na cele kulturalne, edukacyjne lub opiekuńcze. Janina Parathoner zmarła 29 stycznia 2014 roku. Aż do połowy ubiegłego roku w domu pisarki nic się nie działo. Miasto nie miało pomysłu na jego zagospodarowanie, a ponosiło koszty utrzymania ( blisko 5 tys. zł rocznie). Pojawił się ( jak zwykle) jedynie pomysł na wyburzenie nieruchomości.
Ostatecznie, po zmianie rządów w mieście, w lipcu ubiegłego roku dom wraz z działką przekazano konińskim artystkom: Ewie Gaj i Katarzynie Mijakowskiej. Obie miały tam otworzyć swoje pracownie, organizować wystawy, ale też prowadzić lekcje artystyczne dla dzieci i młodzieży. W końcu jednak Katarzyna Mijakowska z domu Wenedy zrezygnowała. Po Janinie Perathoner została tylko szafa. Nie ma więc mowy o jakimś pokoiku przypominającym pracownię Pani Wenedy.
Najbardziej zastanawiający jest tytuł informacji: „Dom Janiny Parathoner ma w tym roku tętnić życiem”
*
Władze miasta zapowiadają także horror komunikacyjny w Koninie w związku z budową, przebudową dróg i ulic Horror potrwa podobno tylko do 1 listopad, Chyba, że dłużej i chyba, że znajdzie się wykonawca na wymianę kabli naprężających przeprawy „ Bursztynowej” No ale o to będziemy się martwić po koronowirusie.
Do usłyszenia za tydzień
Adam Zagórski
W Koninie to nawet wirus w koronie gdy by się objawił to nic nie zmieni. Można z próbować założyć koronę na bilbordach Nowakowi i Kluseczce ale nawet i to nic nie zmieni.
Nie było perspektywicznego spojrzenia od wielu lat i efekt mamy. Miasto 40 tys emerytów i rencistów , taki koniec, Chyba, ze odradzający się co roku koronawirus zrobi swoje. Młodzi, zdolni nie wracają do miasta., bo nie mają po co. Przepychać się ze sztywnym gorsetem za wszelka cenę..