Ponowa

Nie tylko dzieci czekają na śnieg. Świeży opad śniegu jest doskonałą okazją by stwierdzić jaka zwierzyna bytuje w najbliższej okolicy. Leśnicy i myśliwi takie zjawisko pogodowe nazywają ponową.

Zwierzyna jest nieodłączną częścią składową lasu. Większość z niej jest aktywna po zmroku i dlatego widujemy ją rzadko.
Każdy leśnik powinien jednak wiedzieć jakie gatunki, w jakiej ilości i strukturze wiekowej zamieszkują powierzony mu las. Corocznie na koniec marca leśnicy przy udziale myśliwych dokonują inwentaryzacji zwierzyny. Są różne sposoby dokonywania tego spisu, bardzo cenna jest jednak wiedza pracującego w tym terenie leśnika. Gdy więc pod koniec minionego tygodnia spadł śnieg, w sobotę i niedzielę rano wyruszyłem do lasu. Idealnie jest gdy opady są w dzień, a kończą się wieczorem, gdy śniegu jest więcej i jest plastyczny, ale ostatnie prawie bezśnieżne zimy każą chwytać każdą okazję. Świeży opad śniegu obrazowo można porównać do czystego arkusza papieru na biurku pisarza. W lesie powieść pisze przemieszczająca się i żerująca zwierzyna. Poruszając się pieszo obchodzi się uroczyska i przechodzi przez znane przesmyki, którymi porusza się zwierzyna. Z tropów można wyczytać ilość, gatunek, wiek, kondycję zwierzęcia. Można zobaczyć gdzie zwierzyna zerowała, gdzie rozegrały się dramaty gdy polują drapieżniki. Tylko podczas tych dwóch spacerów po uroczysku Zdrojki dostrzegłem tropy trzech łosi, chmary jeleni (5 szt.), dwie watahy dzików (jedna – 7 szt., druga powyżej 10 szt., ślady potężnego odyńca i pojedynczych dzików (najprawdopodobniej loch, które odłączyły się na czas rozrodu). Najwięcej widać tropów saren (razem ok. 30 szt.). Gorzej jest ze zwierzyną drobną (spotkałem ślady tylko jednego szaraka, za to dużo tropów sznurujących lisów – zaczyna się ich okres godowy – cieczka).

Kilka lat wcześniej podczas takiego obchodu dostrzegłem bardzo dziwny, dotychczas nie spotkany trop kilku zwierząt. Śnieg był głęboki i sypki nie pozwalał stwierdzić jakie zwierzęta go pozostawiły. Zaintrygowany poszedłem za śladami i w lesie pod krzewem jałowca znalazłem 4 kilkutygodniowe psiaki. Ktoś wywiózł je do lasu skazując na śmierć.
Gdy zabierałem je głodne i zmarznięte jeden z nich, bezgranicznie przerażony, ugryzł podleśniczego w rękę. Nie udało się dla nich znaleźć domu i odwieźliśmy je do schroniska.

Od zawsze las w zimowej szacie mnie fascynował.
Pozostał bym w lesie dłużej ale w miniony weekend kończyły się ferie i obiecałem spędzić czas z wnukami. Próbowałem połączyć pasję z miłością, ale wnuki za wolno chodzą i zadają za dużo pytań.

Pisząc o zwierzynie pragnę nawiązać do nagłośnionego medialnie odstrzału dzików (polowań wielkoobszarowych). Jestem członkiem koła łowieckiego „Leśnik”. Na trzech dodatkowych polowaniach, do organizacji których koło zostało zobowiązane, upolowaliśmy
1 (słownie: jednego) warchlaka. Zawsze się może znaleźć ktoś, kto może to nazwać „rzezią dzików”. Emocje były zupełnie niepotrzebne i źle gdy do łowiectwa wtrącają się politycy. W każdym zawodzie i grupie społecznej znajdują się czarne charaktery.
Leśnicy, przez ciągły kontakt z naturą, to w ogromnej większości ludzie bardzo wrażliwi na piękno i potrzeby przyrody.

Tadeusz Rosiak – Nadleśnictwo Turek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.

Facebook
Instagram
YouTube
Follow by Email