W Wilczynie woda to skarb. Gmina jest jednym z nowocześniejszych miejsc wypoczynkowych w regionie. Ma za sobą rozbudowę ośrodka rekreacyjnego za unijne pieniądze. Nie dziwi więc, że mieszkańcy z lękiem patrzą na znikające jezioro. .
Wodę – specjalnym rurociągiem z pobliskiej odkrywki – dopompować miała kopalnia. Okazało się jednak, że woda zawiera zbyt dużo fosforu, który zaszkodzić może ramienicom. Sprawa ciągnie się od wielu miesięcy. Zniecierpliwieni samorządowcy zaprosili więc na sesję Rady Gminy przedstawicieli kopalni i instytucji odpowiedzialnych za gospodarkę wodną. Pytali o terminy i domagali się deklaracji. Takie nie padły. Co prawda wszyscy zapewniają, że problem chcą rozwiązać, ale póki kopalniana woda nie będzie miała odpowiednich parametrów – nic nie zostanie zrobione. Jarosław Czyż – wiceprezes zarządu kopalni do spraw rozwoju – poinformował, że w piątek spotyka się z ekspertami, którzy ocenić mają, czy jest możliwe osiągnięcie czystości kopalnianych wód tolerowanych przez ramienice.
Ze strony gości padła uwaga, że nikt nie podejmie się wprowadzenia do jeziora wody o niewłaściwym standardzie, bo konsekwencje będą miały wymiar finansowy dla kraju.
Dopompowanie wody to inwestycja łączona. Miała być wykonana za pieniądze Marszałka Wielkopolskiego, gminy i – w największym stopniu – kopalni. Zdaniem mieszkańców – chodzi o uzupełnienie stanu wód o 2,5 metra.
To wygląda jak ustawka urzędników, kopalni i ekologów, by nic nie robić. A ludziom kit się wciska z “glonami” (gdy giną od wahań wody zatrutej brudami z brzegów jeziora, to nikogo to nie martwi?) A przecież były decyzje “budować” – zgodne z prawem. Był przetarg,ale “się unieważnił”. Po co te bajki?…
Szkoda bo to piękne jezioro.
taki kolej rzeczy…