Przypomnijmy, pracownikom KWB Konin zarzuca się wystawienie i zaakceptowanie faktur związanych ze szkoleniami, których przeprowadzenie zlecono działającemu przy zakładzie Klubowi Żeglarskiemu. W latach 2008-2009 klub organizował spotkania z samorządowcami i przedstawicielami lokalnych społeczności. Ich celem było zachęcenie władz i mieszkańców dwóch gmin (Brody i Gubin) województwa Lubuskiego do otwarcia na ich terenie odkrywek. Wg aktu oskarżenia szkolenia miały się nigdy nie odbyć.
– Nasz błąd polegał na tym, że źle opisaliśmy rubrykę związaną z tymi wydatkami. Zamiast „szkolenia” powinniśmy wpisać „działania promocyjne kopalni”. Pieniądze zostały wydane na organizację oficjalnych i nieoficjalnych spotkań. Mieszkańcy Lubuskiego zwiedzali też kopalniane tereny, a pracownicy KWB wyjeżdżali na spotkania do gmin Brody i Gubin. Brali też udział w imprezach takich jak dożynki i festyny gminne – przekonywali przedwczoraj oskarżeni.
– Jedna z faktur wzbudziła moją wątpliwość. Dotyczyła ona szkolenia pracowników z podległego mi wówczas pionu. W związku z tym, że nie przypominałem sobie, aby takie szkolenia były kiedykolwiek przeprowadzone nie zaakceptowałem dokumentu. Poprosiłem też moją sekretarkę, aby uzyskała w tej sprawie wyjaśnienia w księgowości. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Faktura trafiła później do prezesa kopalni i została przez niego zaakceptowana. Jak się okazało, podobnych faktur, w moim i pozostałych dwóch pionach kopalni, było łącznie kilkanaście – tłumaczył wczoraj świadek.
W kwietniu 2010 roku trzech członków zarządu – w tym zeznający wczoraj świadek – nie otrzymało absolutorium. W czerwcu złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego m.in. ze wspomnianymi szkoleniami. Dlaczego wcześniej nie wyjaśniali tej kwestii z prezesem kopalni i nie zgłosili problemu Radzie Nadzorczej? M.in. takie pytania zadawali wczoraj obrońcy oskarżonych. Jak przyznaje świadek – rozmów takich nie było ze względu na panujące wtedy w zarządzie napięcie i narastający konflikt. – Jako członek zarządu wybrany przez załogę przedsiębiorstwa nie byłem traktowany na równi z pozostałymi osobami zasiadającymi w tym gremium.
O wielu sprawach rozmawiano nieoficjalnie w węższym gronie bez mojego udziału – tłumaczył powód konfliktu świadek.
Co zatem kierowało byłymi członkami zarządu przy podejmowaniu decyzji o złożeniu doniesienia do prokuratury? Dobro spółki, czy przesłanki ambicjonalne związane z konfliktem? I czy transakcje, do których doszło pomiędzy kopalnią a klubem żeglarskim były zgodne z prawem? Przypomnijmy, że kontrole finansowe przeprowadzone przez NIK, kaliski Urząd Skarbowy i Radę Nadzorczą przedsiębiorstwa nie wykazały żadnych nieprawidłowości.
– Jedna z faktur wzbudziła moją wątpliwość. Dotyczyła ona szkolenia pracowników z podległego mi wówczas pionu. W związku z tym, że nie przypominałem sobie, aby takie szkolenia były kiedykolwiek przeprowadzone nie zaakceptowałem dokumentu. Poprosiłem też moją sekretarkę, aby uzyskała w tej sprawie wyjaśnienia w księgowości. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Faktura trafiła później do prezesa kopalni i została przez niego zaakceptowana. Jak się okazało, podobnych faktur, w moim i pozostałych dwóch pionach kopalni, było łącznie kilkanaście – tłumaczył wczoraj świadek.
W kwietniu 2010 roku trzech członków zarządu – w tym zeznający wczoraj świadek – nie otrzymało absolutorium. W czerwcu złożyli do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa związanego m.in. ze wspomnianymi szkoleniami. Dlaczego wcześniej nie wyjaśniali tej kwestii z prezesem kopalni i nie zgłosili problemu Radzie Nadzorczej? M.in. takie pytania zadawali wczoraj obrońcy oskarżonych. Jak przyznaje świadek – rozmów takich nie było ze względu na panujące wtedy w zarządzie napięcie i narastający konflikt. – Jako członek zarządu wybrany przez załogę przedsiębiorstwa nie byłem traktowany na równi z pozostałymi osobami zasiadającymi w tym gremium.
O wielu sprawach rozmawiano nieoficjalnie w węższym gronie bez mojego udziału – tłumaczył powód konfliktu świadek.
Co zatem kierowało byłymi członkami zarządu przy podejmowaniu decyzji o złożeniu doniesienia do prokuratury? Dobro spółki, czy przesłanki ambicjonalne związane z konfliktem? I czy transakcje, do których doszło pomiędzy kopalnią a klubem żeglarskim były zgodne z prawem? Przypomnijmy, że kontrole finansowe przeprowadzone przez NIK, kaliski Urząd Skarbowy i Radę Nadzorczą przedsiębiorstwa nie wykazały żadnych nieprawidłowości.