Jak mówi Andrzej – wszystko zaczęło się kilka lat temu – wcześniej interesowałem się muzyką rozrywkową, później przyszedł czas na idiofony.
Koncertuje dla niesłyszących
Ziewający widzowie i zasypiająca publiczność – taki widok zazwyczaj artyście chwały nie przynosi. Jednak w Koninie jest muzyk, dla którego poddający się objęciom Morfeusza słuchacze to największy komplement i znak, że koncert się udał. Mowa o Andrzeju Białasie, który grając na misach, gongach i dzwonach udowadnia, że muzyka działa terapeutycznie, a dźwięki można usłyszeć nie tylko uszami.