Rzeźby i kalkografie w Galerii Giotto

Konińska Galeria Giotto zaprasza w najbliższy czwartek na wernisaż wystawy Julii Kaczmarczyk-Piotrowskiej „Rzeźby i kalkografie”. Zgromadzone prace zostały wykonane w technikach: kalkografii, gipsorytu, brązie i ceramice. Inspiracja naturą i prymitywnością pozwoliła mi na propozycję tej wystawy – mówi jej autorka. Wernisaż 12 sierpnia o 18:00.Przyglądanie się fakturze, strukturze rytowanej kosztem koloru doprowadza do ukazania ikon archetypowych, uszeregowanych w ciągi, prostych monogramów o kształcie łezki lub maleńkiej miseczki. Motywem pierwszego cyklu: Moje pejzaże, było wprowadzenie okrągłych wgłębień ustawionych w szeregu. Prace te traktuję jako materiał wyjściowy do dalszych poszukiwań.

„Efektem owego specyficznego procesu twórczego, w którym „zawieszono” wiedzę o współczesnym świecie i sztuce oraz podziale na dziedziny sztuk plastycznych, były rysunki przypominające ryty naskalne i malarstwo Aborygenów. Warto zauważyć, że we wspomnianym obszernym cyklu pojawiły się dwie drogi. Jedna z nich, według określenia autorki, „przedobrazkowa”, eksponowała ślady narzędzia, układające się w regularne lub „zmienne” rytmy. W niektórych tego rodzaju pracach dochodziło do swoistej syntezy nieokreślonych, wertykalnych form z rozświetlającymi je plamami horyzontalnymi.” – pisze Andrzej Haegenbarth

W formach wykonanych w brązie połączonym z kamieniem dominuje próba rozszczepiania kształtu, penetrowanie świata fantazji. Odnoszę się do harmonii sfer, wewnętrznej „muzyki” ciała i otaczającej zewsząd natury. Kakografie to cykl: W poszukiwaniu, który odnosi się do świata animalistycznego i jest zapisem kształtów zwierząt:

„Dla człowieka nie ma nic bardziej wzniosłego niż powrót po uprzednim zezwierzęceniu do rangi człowieczeństwa. Ciało od narodzin po śmierć, jego umysł, płeć stymulowane przez bodźce zewnętrzne komunikują wiele zmian i potrzeb. Poród, połóg, czyż nie są bliższe zwierzętom niż ludziom, mają pierwiastek sacrum i profanum. Wplątanie w cykl życia powtarzamy jak na genetycznej powłoce kolejne etapy. Biologiczny zegar wyznacza odstępy, odsłony czasu. Których niestety na tej przestrzeni, cofnąć się nie da.

Walkę z sobą, umysłem i ciałem nazywamy wolną wolą. Tak naprawdę zagubieni i szukający kolebki, repetujący wszystko co znamy i zdołaliśmy zapamiętać, tlimy się na powierzchni. Twórczość to taki oddech, rytm …kiedy podejmuję się jej nigdy nie wiem, co będzie tym razem, to jakiś okruch, cząstka. Ile może wyrazić materia? Rysunek, rzeźba czy inne media mają moc do ogarniania głębi czasu? Pewnie nie…To taka wielka niedoskonałość i marna odsłona. Na ile starcza i dokąd sięga? Nie uczymy się przeżyć one zdarzają się nam tak po prostu. Bezustannie akcje i interakcje, trudno „ukryć” się przed nimi, mimowolnie otwierając się na nowe i inne. Doskonały znak czy gest, a może wieczna niewiadoma?”

Julia Kaczmarczyk-Piotrowska
Więcej o wystawie na www.giotto.art.pl


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.