Kwiaty i znicze pokryły grób rodzinny Urbanowskich w 101. rocznicę śmierci pisarki Zofii Urbanowskiej. Tym samym, w środę (1 stycznia), zakończyły się także obchody Roku Zofii Urbanowskiej trwającego przez całe poprzednie 12 miesięcy.
Na tradycyjne „Zosinkowe zaduszki” stawili się strażacy z OSP Kowalewek, zastępca prezydenta Konina Paweł Adamów, miejscy rajcy i przedstawiciele wielu środowisk. Przy grobie pisarki przypomnieli jej zasługi, złożyli kwiaty i zapalili znicze.
– Był to świetny pomysł, by poprzedni rok uczcić nazwiskiem wybitnej powieściopisarki. Dziękuję inicjatorom, osobom, które wspierały tę ideę. Ten rok mamy za sobą, ale o Zofii Urbanowskiej będziemy dalej pamiętać. Mam nadzieję, że z roku na rok ta tradycja upamiętnienia jej 1 stycznia będzie kontynuowana – powiedział Paweł Adamów.
– Życzylibyśmy sobie, żeby ta chwila trwała. Jest jeszcze szereg rzeczy co najmniej do opublikowania i przekazania społeczeństwu na temat Zofii Urbanowskiej – dodał Henryk Janasek, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Konina.
Zaś Grzegorz Matuszak, wójt gminy Rzgów, na terenie której leży Kowalewek, miejsce urodzenia powieściopisarki nie krył satysfakcji: – Patrząc na to, co się dzieje wokół Zofii Urbanowskiej jest nam wszystkim miło i przyjemnie, gdy możemy spotykać się na corocznych uroczystościach – 1 stycznia tutaj, a 15 maja w Kowalewku, gdzie obchodzimy jej imieniny.
Tradycyjnie Piotr Rybczyński – prezes Towarzystwa Przyjaciół Konina – przypomniał wiele niezwykle interesujących szczegółów związanych nie tylko z życiem pisarki ale i jej pogrzebem podkreślając, że jako nieliczna już za życia miała ulicę swojego imienia.
„Zosinkowe zaduszki” były też okazją (dobrze że staje się to już tradycją) do odwiedzenia mogił innych twórców i animatorów kulturalnego życia naszego miasta. Znicze zapalono na grobie Stanisława Sroczyńskiego i pisarki Janiny Wenedy (Perathoner). Odwiedzono także groby powstańców wielkopolskich oraz miejsce spoczynku pierwszego – po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – burmistrza Konina – Edwarda Sikorskiego. Tę mogiłę udało się konińskim regionalistom uratować przed likwidacją dosłownie w ostatniej chwili.