– Awantury w ich domu trwały czasem od 21.00 do czwartej nad ranem. Nie jest przyjemnie mieć takich sąsiadów i nasłuchiwać, czy bita kobieta jeszcze żyje, czy już nie – zeznała sąsiadka – świadek awantur, która niejednokrotnie wzywała policję.
Przypomnijmy , pokrzywdzona 44-letnia Violetta P. zmarła 5 lipca ubiegłego roku w konińskim szpitalu – trzy dni po tym jak – według prokuratury – oskarżony pobił ją. W trakcie operacji okazało się, że posiada liczne obrażenia narządów jamy brzusznej. – Pacjentka miała uszkodzone praktycznie wszystko. Wyglądało to jak po zderzeniu z tirem – zeznawał dziś w charakterze świadka lekarz. Kobieta była operowana w trybie natychmiastowym, trafiła do szpitala we wstrząsie.
Violetta P. zmarła w wyniku licznych obrażeń wewnętrznych. Ryszard C., któremu postawiono zarzut pobicia konkubiny ze skutkiem śmiertelnym, nie przyznaje się do jego popełnienia. W drugim dniu rozprawy powiedział, że obrażenia mogły powstać w wyniku jakiegoś wypadku, bo Wioletta P, często gdzieś wychodziła. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.
– To nieprawda, że oskarżony jest niewinny. Wielu sąsiadów słyszało awantury. Mam co robić, nie wymyśliłabym sobie tego wszystkiego. Nie byłoby mnie dziś tutaj w charakterze świadka , tak jak innych, którzy tu przyszli. To nie jest zmowa – tłumaczył jeden ze świadków.