Wspólnota parafialna w Kłodawie dziękowała Bogu za patrona „naszych trudnych czasów” – bł. biskupa Michała Kozala.
Inspiratorem wydarzenia był proboszcz parafii ks. prałat Jerzy Dylewski. Parafia pragnęła upamiętnić setną rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich późniejszego Mistrza Męczenników, które przyjął w katedrze gnieźnieńskiej 23 lutego 1918 r., w piątek przed II Niedzielą Wielkiego Postu. Stąd zrodził się pomysł ufundowania obrazu Błogosławionego. Obraz namalował profesor Zbigniew Purczyński z Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi (ten sam, który namalował obraz do katedry włocławskiej). Poświęcenia obrazu dokonał ks. prał. dr hab. Wojciech Frątczak – wikariusz generalny diecezji włocławskiej, który jest autorem m.in. książki: „Bp Michał Kozal. Życie, męczeństwo, kult”.
Ks. Frątczak podjął homilii refleksję dotyczącą życia, świadectwa wiary i męczeństwa biskupa Kozala. W swoim rozważaniu podkreślił niezwykłą postawę Błogosławionego Biskupa, który był dobrze przygotowany do pełnienia swoich obowiązków, zarówno jako prezbiter, a później biskup, bo siłę czerpał ze źródeł wody żywej. Był, jak napisał w jednym z więziennych listów, mocno zakotwiczony w Chrystusie. Siłą dla niego była Eucharystia i modlitwa. Od chwili wybuchu drugiej wojny światowej wiele godzin spędzał na modlitwie: początkowo w kościele seminaryjnym i w kościele ojców franciszkanów we Włocławku, a po uwięzieniu w kościele w Lądzie. Nie zaniedbywał też modlitwy w obozie w Dachau. Z tej modlitwy zapewne płynęła jego nieustraszona odwaga i siła do znoszenia prześladowań. Biskup Kozal został określony przez ks. biskupa Franciszka Korszyńskiego „jasnym promieniem w Dachau”. Był zawsze gotowy na spotkanie z Panem. Zachęcał innych do tego, by żyli „jak żołnierz na warcie”. Na niebo mamy bowiem zasługiwać za młodych lat, a nie wówczas, gdy przeżywamy chwile starości.
Jak podkreślił ks. profesor Frątczak, postać bł. biskupa Kozala rysuje się nam jako przykład człowieka niezwykle pobożnego, realizującego cnoty chrześcijańskie w stopniu heroicznym, który całe swoje życie pełnił powierzone sobie obowiązki z najwyższą gorliwością, a w chwilach trudnych nie zawahał się złożyć swego życia w ofierze.
Brawo dla proboszcza, że pamięta o tak ważnych osobach