Zaborca mścił się nie tylko na zakonnikach, ale i na przedmiotach martwych. W pierwszej kolejności zrabowano z kościoła w Lądzie wszystkie kosztowności, vota i naczynia, w tym „monstrancję wielką, szczerozłotą, prześlicznej roboty, używaną tylko przy wielkich uroczystościach, a tak ciężką, że przy procesji trzech księży ją niosło".
Pijany, ciemny żołnierz zniszczył wspaniałe organy, witraże. Wywieziono nawet z przyklasztornej oranżerii drzewa pomarańczowe, cytrynowe, figowe i tak zrabowany klasztor i kościół opieczętowawszy pustym zostawili.
Słownik Geograficzny w informacji o Lądzie (z 1884 roku) podaje, że: „świątynia niszczeje i zapewne za lat kilkadziesiąt zostaną z niej same tylko ruiny".
Wędrując dziś po odnowionych nawach lądzkiego kościoła, po zadbanych, znów pełnych historycznych pamiątek, pomieszczeniach klasztoru (dziś oo. Salezjanów) wierzyć się nie chce, że jeden zaborca skazał to miejsce na zagładę i zatracenie, a lat kilkadziesiąt później inny urządził w znów zrabowanym klasztorze szkołę Hitlerjugend. Nic chce się wierzyć, że przetrwał te kataklizmy nie tylko wydrapany na kościelnej wieży podpis powstańca i data 1863, ale także tablica tuż obok drzwi głównych głosząca: „Męczennikowi Sprawy Narodowej Ś.P. O. Maksowi Tarejwie Kapucynowi konwentu lądzkiego, emisariuszowi Rządu Narodowego, kapelanowi oddziału Taczanowskicgo, aresztowanemu w Lądzie, a straconemu w Koninie za udział zbrojny w Powstaniu Styczniowym – Rodacy".
Przechodzę do zakrystii. Patrzę na ogromną, białą, złotem zdobioną szafę, która tak wiernie strzegła „niewidzialnego dyktatora". Podnoszę wzrok wyżej i… spotykam na ciemnym portrecie znajome spojrzenie…
Wysokie czoło, czarna broda, gorejące, uważne, czarne oczy… Uśmiecham się jak do Przyjaciela: „Zwyciężyłeś, jesteś!".
Nim jeszcze opuścimy Ląd, by udać się w drogę za eskortą uprowadzającą nieszczęsnego aresztanta, wspomnieć chciałem, że ów zdrajca, Wawrzyniec, otrzeźwiawszy, dręczony wyrzutami sumienia, powiesił się, a jak mówi lokalna tradycja, jego rodzina przez kilka pokoleń nękana była wszelkimi przeciwnościami losu jako karą, klątwą za zdradę Bohatera Narodu…