Pogłoski, o których wspomina Chmielewski, były prawdziwe. Rosjanie skupili w Koninie ponad 3 tysiące żołnierzy, nic licząc kozaków i 8 luf liczącej artylerii, i z tymi siłami ruszyli na Taczanowskiego
Generał zorientował się w zagrożeniu. Świadom, że dysponuje jeszcze nie wyćwiczonym i nieostrzelanym żołnierzem, chciał zyskać na czasie i jednocześnie przyjąć bitwę w jak najkorzystniejszym dla siebie terenie.
Zapada więc decyzja powrotu do Pyzdr. Odskok na niewielką wszak odległość (około 4 mile) dawał jednak dowódcy w praktyce jeszcze dwa dni na szkolenie i ćwiczenie młodego wojska. Elementem nie bez znaczenia były posiłki, jakich mógł się spodziewać Taczanowski od stacjonującego w Ratajach (kilka kilometrów od Pyzdr) Faucheux’a.
Faktycznie w Pyzdrach nastąpiło połączenie oddziałów. Wojsko poddano intensywnym szkoleniom. Tak minęły spokojnie 2 dni i 29 kwietnia doszło do bitwy, o której lak pisała niestrudzona Maria Konopnicka:
„Na Moskala sąd tam boski
gdzie się bije Taczanowski
Na Moskala strach tam leci
Gdzie on krzyknie: Naprzód dzieci!
Sławne jego kosyniery
Nie chcą wiedzieć co kwatery
Tylko krzyczą: Dalej, żywo!
Na Moskala chcem, na żniwo!
Pod Pyzdrami, u granicy
Tam się zwarli zapaśnicy
A choć Moskal się natężył
Taczanowski go zwyciężył”.
A było to tak:
„O trzeciej rano trąbki i bębny zagrały ogólny alarm. Cały oddział stanął w szeregach w porządku. Dostaliśmy po kieliszku wódki i kawale chleba ze słoniną, a po niedługiej chwili zagrały trąbki i wymarsz. Ciemno jeszcze było, gdy przeszliśmy most i udaliśmy się na lewą stronę Warty".
Litografia – Generał Edmund Taczanowski