W dniu wczorajszym nie planowałem zbierać materiałów do artykułu. Wybrałem się na spacer w zupełnie innym celu. Chciałem tylko zobaczyć, co dzieje się w centrum miasta, gdzie ludzie zachęcani są do podejmowania “Wyzwania smaku Pepsi”. Po drodze jednak widziałem wiele leżących gałęzi. Od cieniutkich po naprawdę grube. Postanowiłem więc, że dziś podzielę się z Państwem tym, co wczoraj zobaczyłem…
Jechałem z osiedla “Zatorze” w stronę ulicy Aleje 1 Maja. Najeżdżałem na leżące na ścieżkach gałęzie, przy czym fragmenty jednej z nich – po najechaniu jej przeze mnie – wystrzeliła w górę i minęła moją twarz o mały włos… Najgorszą sytuację – spośród miejsc, do których dotarłem – zastałem w parku tuż obok Hali “Rondo”. Jak tylko zobaczyłem leżącą przy podjeździe stertę gałęzi, postanowiłem zajrzeć do samego parku, ponieważ przeczuwałem, że może ich tam być o wiele więcej. Nie pomyliłem się. Panował tam totalny bałagan. Zauważyłem nawet złamane oparcie jednej z ławek, najprawdopodobniej na skutek uderzenia. Niektóre gałęzie leżały nawet na chodniku (zresztą, nie tylko w parku), więc nie było łatwo przejechać.
Następnie udałem się w stronę ulicy kard. Stefana Wyszyńskiego i dalej – z powrotem na “Zatorze”. Po drodze także napotykałem sporo leżących gałęzi. Nie tylko na trawnikach. Większych i mniejszych. Przejeżdżając obok garaży przy ul. Chopina minąłem bramę pobliskiego przedszkola. Kiedy już miałem opuszczać rejon placówki, spojrzałem w lewo i zobaczyłem złamane drzewo. Gdyby nie brama przedszkola, drzewo runęłoby na ścieżkę, po której jechałem i musiałbym się cofnąć…
Był to bardzo smutny krajobraz. Sprzątania będzie z pewnością dużo. Mam nadzieję, że na – opisanej powyżej – ławce z połamanym oparciem nikt w newralgicznym momencie nikt nie siedział…
Robert Woźniak
Spokojnie, dzisiaj jest niedziela… W poniedziałek rozejrzymy się co i jak !!!