Siatkonoga i jej promotor – Krzysztof Kwiatkowski z Kleczewa

Jest mieszkańcem Kleczewa i radnym tegoż miasta. W roku 2011 ukończył Polską Akademię Sportu w Warszawie na kierunku Manager Sportu. Wiedzę zdobywał od najlepszych managerów sportowych, cenionych nie tylko w Polsce, ale również na świecie. Staż ukończony podczas jednego z najlepszych wtedy mitingów lekkoatletycznych świata – Pedros Cup. Człowiek znający doskonale realia marketingu, promocji i komercji klubów sportowych. Organizator wielu imprez sportowych rangi ogólnopolskiej.

 

 

Panie Krzysztofie, zacznijmy naszą rozmowę metodą dedukcji – od ogółu do szczegółu, gdzie moim oczekiwanym szczegółem jest siatkonoga. Zatem po kolei. Rozumiem, że sport to Twoja największa pasja?

Mam dwie pasje, którym całkowicie podporządkowałem swoje życie… sport i polityka. Skoncentrujemy się dzisiaj zdecydowanie na tej pierwszej, która dla wielu ludzi jest niemal religią. W pewnym momencie życia stała się i dla mnie czymś więcej niż kibicowaniem… Ta jej druga część, jej drugie oblicze jest związane z marketingiem sportowym, czyli całą tą otoczką i zapleczem profesjonalnego sportu.

 

Jak zaczęła się Twoja przygoda z marketingiem sportowym?

To był rok 2009, gdy po rozmowach z panem Michałem Sieczko, wtedy prezesem Beach Soccer Polska, postanowiłem zorganizować imprezę w Trębach Starych. Patrząc przez pryzmat czasu była to decyzja szalona. Przecież nie miałem żadnego doświadczenia w organizacji imprez, a od razu chciałem sprostać wymaganiom imprezy należącej do cyklu Beach Soccer Polska Tour, największych i najlepszych turniejów w naszym kraju. Efekt? Współpraca na linii Michał Sieczko-ja sprawiła, że turniej w Trębach Starych był jednym z najlepszych w roku 2009 i 2010 w Polsce.

 

Czym więc jest marketing sportowy, jeśli byś miał wytłumaczyć to w kilku prostych zdaniach?

Marketing sportowy to działania podejmowane przez specjalistów tej branży, by w sposób świadomy wykorzystać potencjał reklamowy, który niesie ze sobą sport. Sport jest aktualnie najlepszym nośnikiem reklamowym na świecie. Trzeba mieć jednak świadomość, że marketing sportu nie jest tematem na kilka zdań. Kwestia też tego, czy mówimy tu o marketingu klubów sportowych, imprez sportowych, wykorzystania wizerunku sportowców, czy też marketingu firm, które chcą wykorzystać obszar danego segmentu, by osiągać korzyści promocyjne, reklamowe.

 

Słyszałem kiedyś, że sport staje się komercyjny, a komercja zabija sport.

Musimy sobie wreszcie coś uświadomić… Nie ma komercji, nie ma profesjonalnie rozwijającego się sportu. Przecież kluby sportowe, czy organizowane imprezy sportowe, potrzebują pieniędzy na rozwój. Wtedy zaczyna wchodzić w grę sponsoring sportu. Ktoś myśli, że firmy dają pieniądze, ponieważ ich właściciele są filantropami? Mają ich za dużo? Nie. Chcą uzyskać korzyści w formie reklamy, przekazu, czy też budowy własnego wizerunku na tle konkurencji.

 

Siatkonoga, skąd pomysł na ten sport w Kleczewie?

Szukałem nowych rozwiązań, jeśli chodzi o sport w Wielkopolsce. Siatkonoga dawała takie możliwości. Sport rozwijający się dynamicznie w Polsce, widowiskowy, prosty w przekazie, czysty reklamowo, to było idealne rozwiązanie. Druga kwestia, szukałem możliwości promocji Kleczewa, gminy, przez sport inny niż wszystkie do tej pory.

 

Jakie były Pana cele, kiedy wprowadzał Pan ten sport w roku 2012 w Kleczewie ?

Gdy została rozpoczęta współpraca z „Siatkonogą Polska”, cel miałem już bardzo mocno sprecyzowany od samego początku. Do roku 2020 organizacja trzech imprez najwyższej rangi w naszym kraju. Stworzenie zespołów, które finalnie znajdą się w najlepszej ósemce Polski oraz wychowanie reprezentanta Polski. Cel już po pięciu latach został zrealizowany. Dwa razy organizowałem z Siatkonogą Polska w Kleczewie finały mistrzostw Polski, raz finały Pucharu Polski i mistrzostwa Wielkopolski. Cztery imprezy najwyższej rangi krajowej. Aktualnie dwa zespoły z Kleczewa, których jestem managerem, należą do najlepszej ósemki kraju, a zawodnik Bartosz Targas jest w reprezentacji Polski tej dyscypliny, to także uczestnik ostatnich finałów mistrzostw świata i rozgrywek europejskiej Interligi. Natomiast Rafał Czapski uczestniczył w konsultacjach kadry. Cel zrealizowany, ale proszę mi wierzyć, mam ciągle mało i chcę więcej. Może turniej międzynarodowy, kto wie? Mam jednak świadomość tego, ile to wszystko kosztowało ciężkiej pracy przez te lata. Miałem na szczęście przy sobie wspaniałych i wyjątkowych ludzi, na których zawsze mogłem liczyć. Rodzina mnie również wspierała, dawała siłę. Proszę pamiętać, że sukces to składnia wielu czynników personalnych i finansowych. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie pieniądze, również te od sponsorów. Za wsparcie wszelkiego rodzaju wszystkim serdecznie dziękuję.

 

Coś już usłyszałem o pańskich planach na przyszłość, jednak była to zaledwie wzmianka. Teraz pytam o konkret – cele, marzenia, zamiary, oczekiwania, plany?

Od dwóch lat siedzę nad kolejnym projektem sportowym – takim, który ma zrewolucjonizować światowy rynek sportowy. Projekt, który zamierzam zrealizować finalnie w ciągu trzech najbliższych lat, krok po kroku. Buduję całą jego strukturę, każdy najmniejszy szczegół i detal. To cel, który jest jednocześnie jednym z trzech moich największych marzeń życiowych. Może zabrzmi to nieskromnie, ale nie dopuszczam opcji, by tego celu nie zrealizować.

 

Rzeczywiście brzmi nieskromnie, ale determinację i wiarę w cel podziwiam. Najbliższe lata będą więc swoistym egzaminem i pokażą, czy potrafi Pan jednocześnie fruwać w chmurach i twardo stąpać po ziemi. Dopinguję i za rozmowę dziękuję.

 

Rysiek Krupiński (pustelnik)

 

0 thoughts on “Siatkonoga i jej promotor – Krzysztof Kwiatkowski z Kleczewa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.