Już wkrótce (7-13 sierpnia) wyruszy piesza XXVII Pielgrzymka z Konina na Jasną Górę, do tronu Królowej – naszej Matki. Corocznie bierze w niej udział kilkuset piechurów. Hasło tegorocznej pielgrzymki to: „IDŹCIE I GŁOŚCIE”. Zobaczmy zatem, czym jest pielgrzymowanie – wypowiedzi uczestników.
Danuta Pydyńska
Pierwszy raz pieszo na Jasną Górę wybrałam się mając 15 lat. Skończyłam właśnie podstawówkę i dostałam się do liceum. Poszłam z tatą. Przez cały okres szkoły średniej wędrowałam do Częstochowy z Gniezna (Strzałkowo, z którego pochodzę należy do diecezji gnieźnieńskiej). Później przerwa od pielgrzymek – założyłam rodzinę, na świat przyszły dzieci. Na szlak pielgrzymkowy wróciłam w 2007 roku i to była moja pierwsza pielgrzymka konińska – jakże inna od tych, gdy byłam nastolatką. Wszystko się zmieniło: ustrój polityczny w kraju, podejście do pielgrzymów, warunki bytowe, piosenki religijne, no i ja – moje intencje, możliwości, moje postrzeganie świata. Tylko cel pozostał ten sam – Jasna Góra. Od 2014 co roku chodzę do Częstochowy z pielgrzymami z Konina.
W tym roku byłam też na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej organizowanej przez parafię MB Królowej Polski w Koninie. Rzeczywiście było to ekstremalne doświadczenie. W 2008 r. poszłam z dwójką znajomych na Camino. W miesiąc przemierzyliśmy szlak 702 km, z Pamplony do Santiago de Compostella.
Dlaczego chodzę na pielgrzymki? Bo lubię. Lubię wędrować, oglądać świat z perspektywy piechura. Odczuwam też potrzebę modlitwy, refleksji nad sobą, swoim życiem, życiem w ogóle. Pielgrzymka jest odpowiednim na to czasem i miejscem. To moje jedyne rekolekcje w ciągu roku. Tydzień, który oddaję Bogu. Codzienność jest tak prędka, że nie ma czasu pożyć. A tu jest czas na zatrzymanie się (mimo, że trzeba iść), na głębokie przemyślenia, na poznanie siebie. Tu uczę się siebie. Poznaję kim jestem, jaka jestem w trudniejszych chwilach: gdy doskwiera ból, niewygoda, gdy dostrzegam, że jestem jedną z wielu, a nie tą najdzielniejszą czy tą, która najbardziej cierpi. Tu uczę się wytrwałości i cierpliwości. Uczę się znosić siebie… i innych. Uczę się akceptacji drugiego człowieka i staram się go zrozumieć. Wyzuwam się z egoizmu. I składam tę swoją słabość, niedoskonałość, te swoje braki Bogu. Oddaję, mówiąc „Ty się tym zajmij”. Czy to zwykła praktyka religijna? Nie, to powierzchowne, zbyt płytkie określenie. Pielgrzymowanie jest dla mnie głębokim doświadczeniem egzystencjalnym. Daje mi siłę i przywraca mnie do pionu. Czy dzięki temu jestem lepsza? Nie wiem. Wiem, że bez tego byłabym gorsza. Czy dzięki temu doświadczeniu jestem bliżej Boga? Nie ośmielę się tego stwierdzić, bo o tym dystansie decyduje Jego łaska. Otrzymałam dar potrzeby pielgrzymowania, więc pielgrzymuję.
Józef Liszka
Pielgrzymowanie rozpocząłem z rodziną do sanktuarium M.B. Licheńskiej, bowiem co roku odbywały się pielgrzymki Solidarności ludzi pracy – w ostatnią niedzielę sierpnia. Pamiętam SB jak szykanowało kierowców zabierających ludzi autobusami. Ogółem było około 30 pielgrzymek… brałem udział we wszystkich. Pielgrzymowanie do Częstochowy zacząłem w 2011 roku po przejściu na emeryturę. Obecnie mam 66 lat, a w tym roku chcę podążać po raz szósty. Mówią, że pielgrzymowanie to modlitwa nogami. Czyli kto idzie, modląc się i śpiewając, modli się potrójnie. Ponadto przebywanie na pielgrzymce jest to jakby zatrzymanie w czasie… ludzie są dla siebie mili, uśmiechnięci jakby w innej rzeczywistości. Dla mnie jest to osobisty cud – wytrzymać trud pielgrzymowania w tak intensywnym tempie i nieomal podeszłym wieku. Uderza również serdeczność ludzi, którzy nas przyjmują bezinteresownie. Nigdy nie mam szczególnych intencji… idę dziękować, a MATKA NASZA KRÓLOWA najlepiej wie, co nam potrzeba… Szczęść Boże.
Maria Zaleska Jaskot
Nie liczyłam nigdy pielgrzymek do Sanktuarium w Licheniu. Jednodniowe to raczej wędrówki niż pielgrzymki. Na Jasną Górę poszłam pierwszy raz mając 15 lat. To były pierwsze Światowe Dni Młodzieży. Szło się inaczej… z innym nastawieniem. Ze znajomymi. Z brakiem świadomości wagi tego, co robię. Szłam 4 razy z rzędu. Potem nastąpiła długa… 20 letnia przerwa.
Wróciłam na szlak w 2014 roku. Z potrzeby serca. Z konkretną intencją i chyba z brakiem świadomości swoich możliwości. Po tej długiej przerwie droga mnie prawie pokonała. Ale nie pojechałam ani jednego odcinka. Dlaczego? Intencja dodawała mi sił, kiedy ich zaczynało brakować. Obiecałam coś i nie mogłam zawieść. I tak szłam. I doszłam.
Co mi dają pielgrzymki? To trudno opisać. Tam wszystko jest inne. To czas tylko dla mnie i dla Niego. Tam o wiele łatwiej jest Go dostrzec. Zauważyć Jego bliskość i pomoc na każdym kroku. Trudno mi to opisać w kilku zdaniach. Zachęcam, by poczytać mój blog, który piszę w trakcie drogi. Z dziennika pielgrzyma – na facebooku. Tam znajdziesz przemyślenia pisane w trakcie drogi, postoju, w niebywałym upale, w bólu czasem nie do wytrzymania, z sercem pełnym Boga. Piszę tam o ludziach spotkanych w drodze, o intencjach, które niosą, o tym czym jest dla mnie modlitwa w drodze i czym różni się od tej codziennej. Piszę tez dlaczego warto iść.
Czy to więcej niż praktyka religijna? Zdecydowanie tak. Tam poza bólem nic cię nie rozprasza. Są chwile, że wyłączasz się ze wszystkiego, co cię otacza. Jesteś tylko Ty i On. I cały ten swój trud oddajesz Jemu. Tylko Jemu. Bo skoro On tak Cię umiłował, że oddał za Ciebie swoje życie, dlaczego Ty nie możesz oddać Mu corocznie tygodnia swojego urlopu… swojego życia. Tam ładuję akumulatory na kolejny rok. Wyciszam się. Wbrew pozorom… nabieram sił. I dlatego wracam tam corocznie. I w tym roku też tam będę. Mam nadzieję, że dam radę
Paweł Gościmiński
Minęło 9 lat od kiedy pierwszy raz wyruszyłem z Konina na Jasną Górę. Chęć pielgrzymowania pojawiła się wcześniej, bo już około 2005 roku, ale musiało minąć jeszcze kilka lat zanim zamiar zamieniłem w czyn. To był 2009 rok i pamiętam jak dziś pierwsze kilometry pielgrzymki. Ogromne przeżycie i wielka radość. XIX Pielgrzymka na Jasną Górę AD 2009, której hasło przewodnie brzmiało „Otoczmy życie troską” zawiodła mnie prosto przed tron Maryi i to była jednocześnie pierwsza moja w życiu wizyta na Jasnej Górze. To były wyjątkowe dni. Od tamtej pory pielgrzymuję na Jasną Górę corocznie. W tym roku idę po raz 9 i pragnę kontynuować to jeszcze wiele lat.
Dla mnie pielgrzymka to miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Po powrocie z pierwszej pielgrzymki postanowiłem rozpocząć życie na nowo i zbudować je na mocnych fundamentach, opartych na Bogu. Kiedy zaprosiłem Jezusa do swojego życia wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Na pielgrzymce odnalazłem miłość swojego życia Karolinę, moją żonę. Oczywiście oświadczyłem się Karolinie przed obrazem Najświętszej Maryi Panny na Jasnej Górze, a pierścionek zaręczynowy przyniosłem w plecaku. Ślub odbył się w październiku 2012 roku, który koncelebrowało 2 księży powiązanych z pielgrzymką ks. Sławomir i ks. Jarosław. Nie muszę chyba dodawać, że na nasz ślub gromadnie przybyli nasi przyjaciele z konińskiej pielgrzymki.
Pielgrzymka to nie tylko pokonanie drogi do jakiegoś miejsca, lecz przede wszystkim podróż w głąb samego siebie, gdzie spotykamy Boga i drugiego człowieka. Oderwanie się od ustalonego rytmu dotychczasowego życia otwiera nowe widoki, np. w kolejnych mijanych miejscowościach, gdzie na poboczach stoją życzliwi pielgrzymom mieszkańcy nie tylko ze szklankami herbaty i kanapkami, ale też ze łzami w oczach, proszący niejednokrotnie „Pomódlcie się za nas u Maryi…”. Pielgrzymka to czas wielu wyrzeczeń i okazywania dobra innym ludziom. Pielgrzymka to także wspaniały klimat, który tworzą… pielgrzymi. Większość uczestników stanowi pełna radości, rozśpiewana i rozmodlona młodzież. W grupie nie brakuje także doświadczonych pielgrzymów. Pielgrzymka to przede wszystkim modlitwa: codzienne nabożeństwo godzinek – od tego zaczyna się dzień, codzienny Różaniec i Koronka do Miłosierdzia Bożego, konferencje, Msza św. Ponadto pielgrzymka to również stała obecność kapłanów, niosących posługę słowa i sakramentu, to odpowiedź na wewnętrzny głos, który wzywa do wyruszenia w drogę. Pielgrzymka zwykle wiąże się z jakąś intencją, którą pielgrzym niesie ze sobą. Wyruszamy w drogę wierząc, że nasz wysiłek jest potrzebny i może przybliżyć jej spełnienie. Pielgrzymka nie jest więc turystycznym rajdem. To poświęcenie często rodzi skruchę i chęć dokonania zmiany w życiu. Wtedy mówimy, że pielgrzymka przyniosła owoce. Obecnie prowadzę stronę i fanpage poświęcony pielgrzymce, jako wotum dziękczynne za dar pielgrzymowania i otrzymane łaski.
Ryszard Krupiński (pustelnik)
Skoro poprosiłem kilka osób o pielgrzymkowe świadectwo, to i swoją mikro cegiełkę dostawię. Nie mam tylu doświadczeń, co poprzednicy, gdyż uczestniczyłem tylko raz w tej pielgrzymce – w ubiegłym roku, ale i z tej jednej mam czym się podzielić. Połowę trasy przeszedłem, połowę przepracowałem (transport bagaży, sprzątanie po postojach). Pielgrzymki nie zapomnę, poznałem wielu wspaniałych ludzi, doświadczyłem wspólnej modlitwy w drodze, serdeczności i dobrego nastawienia. Dla mnie szczególnie ważny dzień był 14 sierpnia, już na Jasnej Górze. Większość po dotarciu do celu 13 sierpnia tego samego dnia powróciła do Konina, a na miejscu pozostało ok. 40-50 osób, które święto maryjne 15 sierpnia chciały celebrować na Jasnej Górze. Tamtego dnia, 14 sierpnia, dane mi było poznać część mojej (i nie tylko) przyszłości. Nie będę tego tu opisywał, bo mogłoby zabrzmieć zbyt utopijnie, a i wpływać swoją wiedzą na rzeczywistość nie mogę, ponieważ nie tylko mnie dotyczy. Jednak całe to doświadczenie maryjne oddałem w każdym szczególe swojemu kierownikowi duchowemu na świadectwo wiedzy wcześniej uzyskanej oraz w celu teologicznej weryfikacji.
Bardzo mi przykro, że w tym roku nie pójdę na pielgrzymkę, lecz w moim kalendarzu jest coś ważniejszego. Jednak wyjdę wraz z pielgrzymką chociaż na dwa etapy pierwszego dnia, aby się przywitać ze wszystkimi. Tęsknię za wieloma.
Chcesz dołączyć?
Więcej o pielgrzymce 2017 (7-13 sierpnia) – http://www.pielgrzymka.konin.pl/?p=4061
—————————-
Nagranie z 2016 z wejścia pielgrzymki konińskiej do Częstochowy
* fotografia w artykule pochodzi z pielgrzymki konińskiej 2016
hejka wszyscy. za 2 tygodnie znowu się zobaczymy