Cześć Paweł. Znam twoją pasję od wielu lat, a teraz chciałbym, aby inni ją poznali, bo jest bardzo niecodzienna. Porozmawiajmy zatem o ptaszkach, żółwiach, pająkach, kameleonach i innych żyjątkach, które hodujesz.
– Nieco spóźniłeś się Rysiek z pająkami – już ich nie ma, ale kameleon i żółw są. Obecnie mam w hodowli głównie ptaki egzotyczne, ale także kameleona jemeńskiego i agamę brodatą. Z pająków zrezygnowałem, gdy chciałem powiększyć hodowlę ptaków i musiałem iść na jakiś kompromis z rodziną. Na ptakach najbardziej mi zależy, bo ornitologia mnie fascynuje i od niej wszystko się zaczęło, jeszcze gdy dzieckiem byłem.
Skoro już sam nawiązałeś do okresu dzieciństwa i początków swojej pasji, to proszę, kontynuuj temat. Co było pierwsze? Jak twoje zainteresowania pogłębiały się i zmieniały w czasie? Spróbuj jakoś streścić ten kawał swojej zoologicznej historii – od dzieciństwa do dzisiaj.
– Miałem około 10 lat, gdy kupiłem pierwszego kanarka, trochę w tajemnicy przed rodzicami, ale musieli się zgodzić na dodatkowego lokatora, przecież nie mogli patrzeć na swoje smutne dziecko. Przez kolejne lata zaczęły się rozmnażać. Ja wgłębiałem się w ornitologię, wyszukiwałem konkretną wiedzę oraz ciekawostki, gdy był czas, spacerowałem po lasach i się wsłuchiwałem w ptasie śpiewy, a różniaste ptaki, już nie tylko kanarki, stawały się fascynacją. Mniej więcej jako 20-latek hodowałem różne odmiany kanarków – glostery, lizardy. I tak na różnych ptakach minął XX wiek. Chyba w 2002 zacząłem hodować amadyny wspaniałe, później inne ptaki, w latach 2005-2008 były żółwie lądowo-wodne, jeden wciąż jest, a od 2010 zamieszkały u mnie pająki, legwan, jaszczurki, gady. Samych pająków hodowałem kilka gatunków – Lasidora, kędzierzawy, biało-kolankowe, czerwono-kolankowe, czerwononogi, czerwono-odwłokowy.
Słyszałem jak podczas naszej rozmowy twoja papuga wyśpiewywała melodię 40-latka, udawała konia, żabę, a gdy wchodziłem do twojego mieszkania, to powitała mnie mówiąc dzień dobry. O papudze więc już coś wiem, ale chciałbym zapytać o te ptaki, które mi na kanarki nie wyglądają, choć znawcą nie jestem. Sporo ich jest, powiedz coś o nich.
– To jest Coco – papuga tarczowa, baraband. Wielu odgłosów się nauczyła i je powtarza. A te ptaki, o które pytasz to czyże, hoduję ich kilka gatunków. Skupiam się jednak na egzotycznych czyżykach, pochodzących z Boliwii czy Brazylii, na przykład Yarelli, Xantogester (żółtobrzuchy), Notata. Mam też mniszka wielkodziobą grandis i trójbarwne, także mewki japońskie. Dumnie dodam, że jako jeden z nielicznych hodowców w Polsce rozmnożyłem u siebie czyże Xantogester, w tym roku wyhodowałem 4 młode czyże Yarelli i 3 Notate, rzadkie okazy w Polsce. Bawię się również w mutacje ptaków, zwłaszcza czyżyków kapucynków, w wyniku czego uzyskujemy inne kolory ich upierzenia.
Te ptaki tu ćwierkają nieustannie, wszystkie klatki zajmują cały pokój w mieszkaniu, nasuwa mi się wątpliwość – czy rodzina akceptuje twoje hobby, może wraz z Tobą je podzielają, a może to kość niezgody? Wiem, że trudne pytanie zadaję, ale uważam, że harmonia rodzinna jest na pierwszym miejscu, dlatego o to pytam.
– Różnie z tym bywa. Żona toleruje papugę i psa – naszego sznaucera miniaturę, a ptaki faktycznie ją irytują, czasem przeszkadza jej hałas. Syn i córka są raczej obojętni, też nie przepadają za moim hobbystycznym wybrykiem, ale znoszą, bo muszą. I syn i córka mają swoje pokoje, więc mogą się odizolować od mojej ornitologii i gadów. Kiedyś żona liczyła – jeden ptaszek, drugi, trzeci, jedna klatka, druga, trzecia, po kilku latach już przestała, ale jak wspomniałem, gdy sytuacja jest podbramkowa to muszę iść na kompromis, na przykład wtedy, gdy zlikwidowałem hodowlę pająków. Sporadycznie, ale zdarza się, że jakiejś klatki nie domknę i ptaki fruwają po pokoju, wówczas żona do mnie dzwoni, nawet gdy jestem w pracy, abym wracał i zrobił porządek ze swoim zwierzyńcem. Kiedyś również pająk uciekł z terrarium i go szukaliśmy. Hoduję gatunki bezpieczne, niejadowite, więc nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia. A na naszym psie to zoo nie robi żadnego wrażenia, przyzwyczaił się.
Czy jesteś zrzeszony w związkach hodowców, uczestniczysz w wydarzeniach, masz znajomych, którzy także hodują, z którymi wymieniacie się okazami?
– Około 10 lat temu należałem do Poznańskiego Związku Hodowców Ptaków, obecnie należę do Związku w Kaliszu (Calisia), są w nim też zrzeszone 3 inne osoby z Konina. Spotykamy się raz w miesiącu, choć nie bywam regularnie. Mam dobry dostęp do informacji o wydarzeniach i konferencjach organizowanych dla hodowców. Poznałem wielu ludzi. Utrzymanie tych ptaków jest i czasochłonne i kosztowne, bo mają specjalną karmę, więc czasem trzeba odsprzedać któregoś wyhodowanego ptaszka, aby utrzymać resztę. Jeżdżę na giełdy ptaków, obserwuję, podziwiam, czasami coś kupię. Bardzo znane i prestiżowe giełdy są w Predov (Czechy) oraz w Zwolle (Holandia).
Paweł, gdzie sięgają i czego dotykają twoje plany, aspiracje i marzenia?
– Marzę o czyżach Atrata, są bardzo trudne w hodowli, występują naturalnie w Brazylii, Urugwaju, to byłoby wyzwanie. Chciałbym także mieć swoją dużą wolierę dla ptaków, tak minimum 5m na 5m, ale jak same wymiary wskazują, w warunkach mieszkaniowych w wieżowcu jest to kompletnie niemożliwe.
Z papugą 'dzień dobry' wymienił, karmił agamę, podglądał kameleona, z Pawłem o zwierzyńcu pogawędkę uprawiał
Rysiek Krupiński (pustelnik)
a co by się stało jakby papuge wpuscic do klatki kameleona ? kto z kim przystaje …. czyli albo papuga by kolorki zmieniala albo kameleon zacząlby mówic. dobrze mysle ?
Kameleon jest piękny! Też chciałbym mieć takiego.