Znany jako pasjonat sportu i nauczyciel wychowania fizycznego. Trenuje II ligową drużynę seniorów piłkarzy ręcznych „Start” Konin oraz zespoły juniorów. Wiceprezes "Startu" Konin ds. organizacyjnych. Mniej znany jako hobbysta klasyki motoryzacji. Dowiedzmy się czegoś więcej o tej jego aktywności i spójrzmy na fotografie jego okazów.
Cześć Marek. Byłem wczoraj na konińskim rynku, gdzie odbywały się Konińskie Spotkania Klasyków (starej motoryzacji). Kilka fajnych aut wpadło mi w oko, ale Twój okaz mnie najbardziej ujął. Dlatego zaproponowałem Tobie tą rozmowę. Jak i kiedy ta pasja się zaczęła?
– Może to zabrzmi dziwnie, ale moi rodzice nie mieli samochodu, a mimo to w mojej głowie rodziły się już w dzieciństwie motoryzacyjne marzenia. Chciałem posiadać samochód i przy nim majsterkować. Dopiero gdy zrobiłem prawo jazdy, mogłem zacząć to urzeczywistniać. Przyspieszenie tego marzenia nastąpiło podczas studiów. W 2003 roku kupiłem starą radziecką Ładę 2107 (rocznik 1988), lecz jej stan wymagał dodatkowego wkładu pracy. Zakupiłem książki motoryzacyjne, ściągałem różne części, nawet z Węgier, i metodą prób i błędów doprowadziłem ją do super stanu. Zwiększyłem także moc silnika i poprawiłem inne parametry.
Czyli miałeś już dobry samochód na zakupy w supermarkecie?
– Niezupełnie. W latach 2005-2008 brałem udział w Pucharze Young Timer w Poznaniu, a brat Leszek był moim pilotem. Są to cykliczne zawody, jedna z największych w kraju impreza dla właścicieli old- i youngtimerów, którzy mają ochotę sprawdzić siebie, swoje samochody i porywalizować w bezpiecznych warunkach. Później niestety przegrałem walkę z rdzą i sprzedałem tę Ładę jako maszynę treningową.
Jakie było następne auto po tamtej Ładzie ?
– Właśnie ta replika Lotus 7, którą wczoraj widziałeś i której zdjęcie zamierzasz podczepić do tego wywiadu. W 2009 roku, od Bartosza Cielucha z Poznania (t-c.pl), kupiłem pierwszy zestaw Kit Car do budowy samochodu od podstaw. Auto składane było zgodnie z wytycznymi i na licencji brytyjskiej firmy Tiger Racing. Milionerem się nie urodziłem, w totka też nie wygrałem, więc systematycznie zbierałem środki i inwestowałem w to hobby. Spędziłem nad nim mnóstwo roboczogodzin. Jako bazę wykorzystałem Forda Sierrę z silnikiem 2.0, a całe auto budowałem dokładnie dwa lata. Zarejestrowałem go w 2011 roku. Rzadko nim jeżdżę, zwykle są to weekendowe lub wakacyjne wyjazdy z rodziną. W zlotach ogólnopolskich specjalnie nie biorę też udziału, ale u nas w Koninie coś zaczyna się dziać w klimacie zabytkowej motoryzacji, więc lokalnie chętnie się zaprezentuję.
Co będzie następne, masz już jakiś zamysł w marzeniach?
– Raczej zapytaj, co już jest następne. Rok temu kupiłem stary motocykl Csepel 125/T – produkcji węgierskiej. Udało mi się go odrestaurować i doprowadzić do stanu używalności. Jestem w trakcie rejestracji tego motocykla jako jeżdżący zabytek. Za około 2-3 tygodnie powinienem już nim oficjalnie jeździć po drodze.
Pięknie. Marek, czym dla Ciebie jest motoryzacja zabytkowa?
– Hobby, odskocznia od codziennej pracy zawodowej, spełnione marzenia. Mimo że czasem jest to ciężka praca, to przy tym odpoczywam, bawię się, cieszy mnie to. Jak wcześniej wspomniałem, w Koninie zaczyna się ten temat kulać do przodu, są ludzie, których łączy wspólna pasja zabytkowej i klasycznej motoryzacji, pojawiają się miejskie inicjatywy, jak choćby ta wczorajsza.
Serdecznie dziękuję i życzę ogromnej frajdy z przejażdżki motocyklem Csepel.
Rysiek Krupiński (pustelnik)
W sam raz na mój ślub, Jeszcze pół roku, ale bardzo mi się podoba to autko
Piękne hobby.Na mój ślub już nie zdążę 🙂
Dla zainteresowanych
http://www.morgan-motors.pl/
ciag dalszy firmy