Lider konińskich morsów – Robert Zakrzewski

Morsuje od 2013, rekreacyjnie uprawia także inne sporty (bieganie, windsurfing, triathlon). W listopadzie 2016, wraz z innymi, założył Stowarzyszenie Morsy Konin, obejmując w nim funkcję prezesa. W ciągu 4 lat (a dokładnie 4 zim), od dwóch morsów inicjatywa i idea rozrosła się do ponad stu zrzeszonych osób.

 

Dzień dobry Panie Robercie. Byłem kilka dni temu na Waszej głośnej imprezie MORS – Mroźna Odlotowa Rekreacja Sportowa w Gosławicach, biorąc w niej aktywny pływacki udział oczywiście. Sam morsem jestem od wielu lat (biorę zimne prysznice, spacery w bieliźnie na dużych mrozach, a ostatnie dwa sezony nawet nie ogrzewałem zimą domu ani wody użytkowej) i doskonale znam bóle i korzyści z morsowania, jednak z innymi morsami, że tak powiem oko w oko, spotkałem się po raz pierwszy. Dlatego nasza rozmowa będzie mi szczególnie miła – swój ze swoim pogada. Wsiadamy więc w wehikuł czasu i przenosimy się do początków tej Pana pasji. Oddaję głos.

– Moje morsowanie zaczęło się w 2013 wspólnie z Maćkiem Żurowskim, z którym także wtedy biegałem. Po biegach pojawiały się zakwasy, kontuzje, nadwyrężenia ścięgien i mięśni. Postanowiliśmy spróbować trochę te nasze dolegliwości ostudzić i zaczęliśmy jeździć na mroźne kąpiele do Gosławic, Powidza, Ślesina. Zaczęło nam towarzyszyć kilku znajomych, którzy początkowo stali na pomoście i trzęśli się z zimna, a my z Maćkiem w wodzie byliśmy uśmiechnięci i naenergetyzowani. Pierwsze kilka razy słyszeliśmy ich sympatyczne komentarze typu 'jutro was w szpitalu odwiedzimy', ale my z Maćkiem byliśmy i zdrowi i czuliśmy się coraz lepiej. Za którymś razem weszli z nami do wody i tak już zostało. Z czasem ktoś zapraszał kolejną osobę, przyjeżdżali popatrzeć, spróbować i w rok później było nas 20, za chwilę 30, 40. Wówczas jeździliśmy już także do Przykony, gdzie spotykały się turkowskie morsy. Tam spotkaliśmy kobietę, która dojeżdżała z Konina i zaczęła nas mobilizować, by na miejscu się lepiej organizować. A później szef konińskiego MOSiRu, Tomasz Sękowski, bardzo nam życzliwy sympatyk, jakoś pod koniec 2015, zasugerował, że jest nas za dużo i wynajem kąpieliska w Gosławicach musi już przybrać charakter formalny. W listopadzie 2016 założyliśmy Stowarzyszenie Morsy Konin i możemy funkcjonować oficjalnie jako grupa pasjonatów.

 

Piękna historia z naturalnym tłem motywacyjnym – zachęta przez przykład. Zakładam, że idea morsowania w najbliższym latach rozciągnie się jeszcze na kolejne rzesze ludzi, zarówno w kraju jak i lokalnie, w Koninie. Jestem w kontakcie ze Zbyszkiem Falkowskim z Białegostoku, rekordzistą świata w morsowaniu i obserwuję jak on krąży po kraju po tego typu imprezach i propaguje taką formę naturalnej medycyny i coraz więcej ludzi się do tego przekonuje. W związku z tym, Panie Robercie, moje kolejne pytania już wybiegają nieco w przyszłość. Czy jesteście gotowi na wzrost zainteresowania tą formą rekreacji? Czy podołacie organizacyjnie, gdy będzie Was 2, 3, 4 razy więcej ? Jakie macie zamiary na sezon 2017/2018?

Stowarzyszenie formalnie funkcjonuje dopiero 4 miesiąc, więc tak dalekich planów jeszcze nie robimy. Chciałbym w przyszłym roku utrzymać przynajmniej takie tempo rozwoju jak w tym sezonie. Pragnąłbym po raz drugi zorganizować imprezę MORS (Mroźna Odlotowa Rekreacja Sportowa) w Gosławicach, w której w pierwszej edycji kilka dni temu uczestniczyło około 200 osób (Gosławice, 26 luty 2017). Może uda się zaproponować jakieś morsowanie na Warcie, jak robią w Sieradzu, a rzeka nadaje się już do kąpieli. Trzeba jednak pamiętać, że im nas więcej, tym organizacja imprez jest bardziej czasochłonna i kosztowna. Weźmy chociaż przygotowanie kąpieliska, gdy jest lód na wodzie. Kiedy było nas 6-8 to siekierką w kilka minut raz-raz porąbaliśmy lód, natomiast gdy do wody wchodzi kilkadziesiąt osób, to w ruch idą piły i nad wycięciem lodu pracuje kilka osób, nawet przez godzinę. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, dlatego też przy większych spotkaniach morsów, jak ostatnio podczas tej imprezy rodzinnej, musimy zadbać o wiele szczegółów. Mieliśmy na miejscu karetkę, ekipę OSP Jóźwin do pomocy, animatorów zabaw dziecięcych, trening zumby jako rozgrzewkę, za co serdecznie dziękujemy. Otrzymaliśmy też dotację, dzięki której mogliśmy zafundować uczestnikom poczęstunek i ciepły posiłek – grochówkę, żurek, kiełbasę z grilla, ciasto, kawa.

 

To prawie jak organizacja imprez sportowych, wraz z zapleczem techniczno-interwencyjnym. Ktoś niewtajemniczony mógłby się dziwić o co tyle zachodu, przecież morsowanie to po prostu wejście na kilka minut do lodowatej wody i tyle. A tu się okazuje, że rusza machina przygotowań.

– Przyznaję, że pracy jest całkiem sporo, ale mam wokół siebie kilku ludzi dobrej woli i naprawdę dużo mi pomagają, począwszy od papierologii, kończąc na przygotowaniu kąpieliska. Nie chcę ich wymieniać z nazwisk, bo kogoś bym i tak pominął, a oni wiedzą komu i co zawdzięczam. Dodam też, że aby pogodzić pracę zawodową, życie prywatne i przewodniczyć tak wspaniałej grupie osób, jaką są morsy z Konina i okolic, potrzebne jest wsparcie najbliższej rodziny i szerokiego grona przyjaciół, za co chciałbym im wszystkim jeszcze raz podziękować.

 

Na koniec, choć od tego powinienem pewnie naszą pogaduchę zacząć, zapytam o sens morsowania – jakie korzyści z tego czerpiemy? Ja te dobrodziejstwa znam bardzo dobrze, bo w ubiegłym roku jedyną moją „chorobą” był 20 minutowy katar, a przypomnę, że zimą nie ogrzewałem w ogóle domu, mając zwykle uchylone okna. Pytanie o korzyści zdrowotne jednak kieruję do Pana jako lidera konińskich morsów.

– Krioterapia to dziedzina medycyny, która zajmuje się leczeniem zimnem, tak więc dyskusji na ten temat nie ma chyba sensu wprowadzać. To jest po prostu oczywiste, że zimne temperatury, gdy jesteśmy im poddani w sposób umiarkowany i kontrolowany, są lekiem naturalnym. Morsowanie hartuje nasze siły psychiczne i uodparnia na przeziębienia, czy choroby dróg oddechowych. Krew lepiej krąży, a więc pomaga na różne stany zapalne i ciśnieniowe. Podczas morsowania wydzielają się hormony szczęścia i aktywności – adrenalina, endorfiny. A przede wszystkim możemy sobie powiedzieć – „jestem twardzielem / twardzielką”.

 

 

Za rozmowę serdecznie dziękuję. Rysiek Krupiński (pustelnik)

0 thoughts on “Lider konińskich morsów – Robert Zakrzewski

  1. Ilość osób, które zaczęły kąpać się w zimnej wodzie- szokuje.Niecodzienna moda.Ciekawy jestem czy szybko przeminie,czy też stanie się na stałe sposobem na zdrowe spędzanie wolnego czasu w naszym klimacie, gdzie warunki do kąpieli według dotychczasowych standardów są tylko w lipcu i w sierpniu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.