Prezydent Konina 4-ch kadencji, obecnie radny Sejmiku Województwa Wielkopolskiego, samorządowiec i polityk. Zaangażowany w działalność społeczną i polityczną na rzecz miasta i regionu.
Pasjonat i hobbysta – miłośnik brydża i tenisa, numizmatyk, filatelista, Od ponad 50 lat opracowuje i aktualizuje biografie polityków z całego świata. Interesuje się historią i polityką międzynarodową.
Dzień Dobry Panie Prezydencie. Umawiając się z Panem na spotkanie, chciałem rozmawiać o brydżu, bo wiem, że jest Pan wielbicielem tej gry. Jednak trochę się najpierw zorientowałem w temacie i aż mnie zamurowało – Pan uprawia pięciobój hobbystyczny – brydż, numizmatyka, filatelistyka, biografie polityków oraz tenis. Od kiedy pasjonuje Pana te 5 „dyscyplin” hobbystycznego pięcioboju. Tak po jednym zdaniu chociaż prosiłbym.
– Najwcześniej, bo jeszcze w latach 60-tych zacząłem opracowywać i kolekcjonować biografie znanych polityków z Polski i świata całego. W tenisa gram od czasów Fibaka. Filatelistyka zafascynowała mnie na początku lat 70-tych, a od roku 1975 do dzisiaj posiadam stały abonament na emitowane polskie znaczki, więc mam wszystkie z ostatnich 40 lat i wiele wcześniejszych. W brydża gram od wojska, a później przez te wszystkie lata regularnie spotykamy się w stałym zespole i gramy, niektórzy niestety już nie żyją. Numizmatyka pojawiła się w latach 90-tych, gdy już zostałem prezydentem Konina. Wszystkie moje pasje, Panie Ryszardzie, trwają do dziś.
Jeśli Pan pozwoli, zmieniam opcję wywiadu – zamiast o brydżu proponuję dziś rozmowę o biografiach polityków. A więc, Panie Prezydencie, zaczynam bardzo konwencjonalnie ten wywiad – w jaki sposób zaczęła się pasja z biografiami?
– Już w latach 60-tych zbierałem w zeszytach wycinki z gazet o słynnych osobowościach sportu, kultury oraz polityki i podglądałem życiorysy różnych osób. Usystematyzowanie nastąpiło w 1969, kiedy to powstała pierwsza ewidencja z liczbą 115 wpisów. Zacząłem się też koncentrować wyłącznie na biografiach polityków, a tych ze sceny sportu i kultury odstawiłem trochę do lamusa, choć wciąż mam ich w swoich domowych archiwach. Przez kolejnych kilka lat opracowałem kilkaset nowych biografii i w roku 1975, gdy byłem w wojsku, miałem ich już ponad 600. Tym samym założyłem nową ewidencję, która służy mi do dzisiaj. Nazwiska ułożone są alfabetycznie, ale posiadam także skorowidz krajów. Pierwszą osobą w tej ewidencji jest Adenauer Konrad, kanclerz RFN. Obecnie to prawie 5000 nazwisk.
Jakie informacje o tych politykach znajdują się w opracowanych przez Pana biografiach? Jest jakiś schemat, format i określona objętość takiego wpisu?
– Podstawowym elementem jest zdjęcie, bez tego nie zakładam wpisu. Zdarzały się sytuacje, zwłaszcza dawniej, gdy nie było internetu, że zdjęcie nie było łatwo dostępne, a wiedziałem, że muszę założyć wpis dla danej osoby, bo była prezydentem jakiegoś kraju, a wówczas nie mogę tego nazwiska pominąć. Kiedyś napisałem do ambasady Szwajcarii z prośbą o fotografie i przysłali mi plakat z całą ekipą z kilku ostatnich lat, a w Szwajcarii, co ciekawe, prezydentura jest jednoroczna, więc tych prezydentów trochę mają. Oprócz zdjęcia w takim życiorysie umieszczam podstawowe dane: wykształcenie, data urodzin, jeśli już nie żyje to również śmierci, przebieg kariery politycznej, zaangażowanie w ruchach partyjnych, społecznych, narodowo-wyzwoleńczych, sposób postępowania, zdolności przywódcze, jak zarządza krajem lub realizuje swoje funkcje polityczne. Jeśli chodzi o objętość, to minimum jedna strona, natomiast te najobszerniejsze mieszczę w 3 stronach.
Kiedy dany polityk kwalifikuje się, by znaleźć się w kolekcji tych Pana biografii? Co o tym decyduje – funkcja czy kraj? A może są inne priorytety?
– To zależy. Najwięcej biografii mam oczywiście ze świata polskiej polityki. Począwszy od lat 60-tych do dzisiaj, nazbierałem 1064 polskich nazwisk, w tym prezydenci kraju, premierzy, ministrowie, wojewodowie, prezydenci większych miast. Z innych krajów są to prezydenci, premierzy, szefowie parlamentów, przywódcy partii. Staram się, aby każdy kraj miał swoją osobową reprezentację w mojej ewidencji, choćby symboliczną. Kolejnym obszarem politycznym w mojej ewidencji pod względem liczebności jest ZSRR, licząc w tym cały postsowiecki blok po rozpadzie – 1021 nazwisk. Dla jakiegoś porównania, mam 107 nazwisk z USA, 139 z Niemiec (w tym NRD), 67 z Francji, 44 z Indii, a także Watykan – 13 nazwisk, głównie papieży jako głowy tego kraju. Łącznie mam aktualnie 4932 nazwiska, usystematyzowane w 25 tomach po 200 w każdym, a do tego ewidencja alfabetyczna i skorowidz krajów.
Czy wpisy są aktualizowane? Są one statyczne – status na dzień tworzenia wpisu czy też dynamiczne – wprowadzane są istotne zachodzące zmiany dla danego nazwiska?
– Znam swoją kolekcję i większość wpisów pamiętam. To już przecież 50 lat obserwacji politycznego świata. Łatwo rozpoznaję kogo mam, a kogo nie. Gdy tylko pojawiają się w mediach jakieś informacje, których wcześniej nie znałem, to aktualizuję. Śledzę też różne strony internetowe, gdzie publikowane są istotne dane, np. o śmierci jakiegoś przywódcy kraju lub wyborze nowego. Weźmy chociaż ostatnich kilka dni pod lupę. 8 lutego urząd prezydenta Somalii objął Mohammed Abdullahi Mohammed, a tym samym znalazł się w mojej ewidencji. Dzień wcześniej, 7 lutego, dwie osoby zmarły i skrzętnie to odnotowałem. Byli to Ismail Hammudani, premier Algierii w latach 1988-89 oraz Sotsha Ernest Dlamini, premier Królestwa Suazi w latach 1986-89. Czasem, mimo że językowcem biegłym nie jestem, to z pomocą słowników tłumaczę we własnym zakresie informacje publikowane w innych językach – hiszpańskim, francuskim, niemieckim, angielskim. Aktualizowanie jest bardzo żmudną robotą, ale sprawia mi wielką przyjemność i chcę mieć tą wiedzę.
Jedno mnie zastanawia. Większość pasjonatów lubi, gdy swoje hobby mogą gdzieś zaprezentować – targi, wystawy, konkursy, zloty, imprezy miejskie, itp. Natomiast Pana pasja jest realizowana i systematyzowana w domowym zaciszu i w praktyce nie można się nią pochwalić. Nie mam oczywiście na myśli przechwalania się, lecz zasłużone uznanie i podziw. Czy zdarza się, że my, mieszkańcy miasta, mamy jakąś sposobność coś o tej ewidencji więcej się dowiedzieć. W czasie tej rozmowy opowiedział mi Pan wiele ciekawostek o politykach z różnych krajów i niektóre naprawdę mnie zainteresowały – kto oddał władzę po jej zdobyciu, jak przywódcy sprawują władzę w krajach Afryki , kto wpadł w megalomanię, itp. Podsumowując moje pytanie – czy wychodzi Pan na zewnątrz ze swoją pasją?
– Nazwijmy sprawę po imieniu – nie każdy się tym zainteresuje, więc popularyzatorstwem się nie zajmuję, robię to dla siebie, bo lubię. Natomiast zdarza się, że mogę się pokazać z tym publicznie i tego nie unikam. Kilka lat temu, bodajże 2008, w konińskim Uniwersytecie III Wieku miałem przyjemność zaprezentować temat „Kobiety w polityce” w formie wykładu. W połowie lat 90-tych wziąłem udział w konkursie „Rzeczypospolitej” – na rozpoznanie karykatur Luriego. Opublikowano wówczas 100 karykatur polityków z różnych krajów. Zająłem III miejsce, wygrałem prenumeratę gazety, różne gadżety i pióro Ballograf, które później przekazałem na jakąś aukcję charytatywną. Na początku lat 70-tych ówczesne czasopismo „Walka młodych” przeprowadziła ze mną wywiad o biografiach, zatytułowany „Człowiek z bzikiem”. Noszę się też z zamiarem digitalizacji mojego zbioru, może nawet częściowego wydania tych biografii według jakiegoś klucza doboru. To tak na gorąco, co mi się przypomina.
Panie Prezydencie, dziękuję za rozmowę, kawę, szarlotkę oraz propozycję podwózki do domu. Obiecuję też, że za kilka miesięcy, będę się starał o kolejny wywiad z Panem, tym razem już o zaplanowanym wcześniej brydżu.
rozmawiał Rysiek Krupiński (pustelnik)
Skąd pan prezydent ma tyle czasu?.Napisane że to wszystko trwa już kilka dekad, a więc przez 16 lat gdy był szefem urzędu rozwijał jednocześnie swoje wszystkie zainteresowania, a to zajmuje przeciez czas. Zazdroszcze samoorganizacji. Mi po robocie to nie chce sie nawet śmieci wyrzucać. Nawet moje dziecka mi juz mówia że jestem leniem. W kazdym razie szczerze gratuluje
adrenalina to to na pewno nie jest ale aerobik umysłu całkiem ciekawy
Kto spodziewałby się takich zainteresowań byłego prezydenta Konina?Serdeczne pozdrowienia!
Człowiek, któremu się po prostu chce, to w dzisiejszych czasach wyjątek,
Brawo panie prezydencie.
Zawsze podziwiałam Twoją systematyczność i upór z jakim szukałeś danych o wielkich tego świata, a nie było łatwo, bo nawet gazet nie zawsze na bieżąco można było kupić. Pamiętasz jak powtarzaliśmy za Tobą – pani Bandaranajke? Brawo …. Pozdrawiam
A to zaskoczenie…. POZYTYWNE !!!
Może ktoś zliczy nieruchomości i ruchomości tego gościa , jego rodziny i zestawi z dochodami – tak z ciekawości żeby udowodnić krystaliczny charakter.
Jestem antykomunistą,ale ten tekst jest o nieznanych pasjach byłego prezydenta.Jestem przekonany,że większość mieszkańców Konina nie miała o nich pojęcia,Za często patrzymy na ludzi jednowymiarowo i nie próbujemy nawet dostrzec atutów z którymi się na codzień nie obnoszą.