Kocha muzykę organową, a gra także na fortepianie i flecie. Od ponad 20 lat uczy w Szkole Muzycznej w Koninie. Organizuje koncerty w różnych miastach – w Poznaniu, Kole, Kaliszu, Inowrocławiu. Zainicjowała akcję w hospicjum w Licheniu – muzyczny wolontariat, czym zaraża także uczniów muzyków. Jeden z dawnych jej uczniów to najmlodszy dziekan w Akademii Muzycznej w Warszawie i bardzo znany kompozytor, osiągający ogromne sukcesy.
Pani Haniu, muzyka instrumentalna, a w szczególności muzyka organowa to Twoje wielkie zamiłowanie i upodobanie. Wiem, bo przez chwilkę kiedyś obserwowałem Twoją twarz, gdy skakałaś palcami po klawiszach. Na tej twarzy widziałem entuzjazm zatopiony w zadumie, dla mnie ewidentnie była to artystyczna rozkosz. I pytanie – od kiedy grasz na organach?
– Moja przygoda z organami rozpoczęła się, można by rzec, dość prozaicznie – ks. proboszcz poprosił mnie, abym zagrała na mszy, gdyż wszyscy organiści w mieście się rozchorowali, a wiedział, że uczę się w liceum muzycznym. Było to nie lada wyzwanie dla młodej niedoświadczonej 17-latki. Z pierwszej mszy zagranej przeze mnie nie pamiętam NIC. Dopiero po 3 tygodniach dotarło do mnie w pełni piękno brzmienia organów… i wtedy się zaczęło. Byłam wtedy na wydziale rytmiki i na ten wydział też zdawałam na studia, ale już zaczęłam poszukiwania nauczyciela gry na organach. W czasach mojej nauki nie było łatwo… ale pominę szczegóły. Fakt, że spotkałam na drodze dobrych ludzi, którzy mi pomogli i zaczęłam uczyć się. Pamiętam jak zmagałam się z dostaniem się na studia na organy, za nic nie chcieli mnie przyjąć i nie dlatego, że za słabo grałam, lecz tylko dlatego, że w tamtych czasach nie można było robić drugiego kierunku – państwo płaciło, a ja już miałam jeden zawód.
Skoro wiemy, że jesteś bardzo dobrą organistką, to raczej się nie poddałaś. Jak to więc potoczyło się dalej ?
– A więc ja tak bardzo się już zakochałam w organach, że to, co dotychczas osiągnęłam mnie nie cieszyło, chciałam grać, uczyć się, studiować… i po długich moich zmaganiach z przeciwnościami losu pogodziłam się, że Pan Bóg widocznie wybrał dla mnie inną drogę i pogodziłam się z Jego wolą, i natychmiast Pan Bóg zadziałał i odpowiedział! Znalazło się dla mnie miejsce na studiach i przyjęli mnie i to na 2-gi rok. Dużo grałam, koncertowałam, nawet miałam osiągnięcia, może nie tak spektakularne, ale zawsze, otrzymałam wyróżnienie na V Ogólnopolskim Konkursie Organowym w Rumii. Wielkim przeżyciem był też koncert w Filharmonii Poznańskiej z Wielką Orkiestrą Symfoniczną i chórem Radia Katowice. Potem znowu Pan Bóg zrobił mi niespodziankę. W dniu grania mojego drugiego recitalu dyplomowego, dowiedziałam się, że zwolniło się miejsce nauczyciela organów w szkole muzycznej w Koninie! To naprawdę dało mi kopa.. to znaczyło, że przygoda z organami nie zakończy się studiami, będę dalej zajmowała się tym wspaniałym instrumentem.
Dobrze, coraz lepiej. Czyli jesteśmy już w Koninie. Co dalej ?
– W Szkole Muzycznej w Koninie pracuję od 1995 roku, to zeszłe stulecie . Gdy przyjechałam do Konina, do dziś się śmieję, że zaczynałam od 1,5 człowieka . Ale jak się ma pasję i miłość do instrumentu, to można wszystko. Rozkręciłam klasę organową, przybywało uczniów, którzy "bili" się o ćwiczenie na organach, wszyscy chcieli brać udział w koncertach. Stworzyłam kilka stałych koncertów: – klasztor w Kazimierzu Biskupim – koncert kolędowy i pasyjny, Koło, współpraca ze szkołami w Poznaniu, Kaliszu, Inowrocławiu. Obecnie angażuję się w koncerty w hospicjum w Licheniu – próbuję zarazić uczniów już nie tylko tych od mojego instrumentu, ale pozostałych muzyków, rozdawaniem dobra i dzieleniem się talentami, chcę ten cykl nazwać wolontariatem muzycznym. Na razie od października jesteśmy tam każdego miesiąca, dając chorym radość i wytchnienie przy muzyce na żywo.
Czy oprócz organów oswoiłaś jakieś inne instrumenty?
– Gram na fortepianie, flecie, próbowałam na wiolonczeli i akordeonie, nigdy nie tykałam gitary i nie będę. Uwielbiam uczyć – ostatnio odkryłam, że kocham uczyć i chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że każdego czegoś nauczę. Śpiewanie też mi daje dużo radości, a ostatnio przydarzyło mi się prowadzić warsztaty muzyczne dla scholi we Włocławku. A tam kiedyś też miałam przygodę z uczeniem organistów kościelnych w DSO, to dopiero była zabawa, nauczyć grać prawie nie grających i nie trafiających w klawiaturę pedałową.
Może mogłabyś, Pani Haniu, coś nam o swoich uczniach opowiedzieć, o ich grze i sukcesach ?
– Miałam kilkoro bardzo zdolnych uczniów, którzy brali udział w konkursach ogólnopolskich i zdobywali nagrody. Ostatnie najświeższe laury to wyróżnienie dla Bartosza Wódczaka, ucznia klasy 2. Dodam, że Bartosz to najmłodszy uczestnik konkursu organowego w Warszawie im. Mariana Sawy. Moi uczniowie koncertowali także w Czechach i Niemczech. Chyba powinnam również wspomnieć o najważniejszym absolwencie Dariuszu Przybylskim, który jest najmłodszym dziekanem w Akademii Muzycznej w Warszawie i bardzo znanym kompozytorem, osiągającym ogromne sukcesy. Jestem z niego dumna.
Kiedyś myślałam, że chciałabym zmienić pracę, ale w moim przypadku to chyba niemożliwe, bo za bardzo kocham to robić! Ta praca to moja pasja!
Serdecznie dziękuję za rozmowę. Rysiek Krupiński (pustelnik)
Dziękujemy Haniu za te warsztaty we Włocławku. Myślę, źe to dopiero początek. Chcemy jeszcze! Te nutki które dla nas wybrałaś są fajne. Trzymaj się zdrowo Haniu