Dorota Kulesza, dekoratorka i wielbicielka rękodzieła w technice decoupage. Swoim talentem przeobraża „martwe” i bezużyteczne przedmioty użytkowe w piękne dzieła sztuki i artystyczne kreacje. Posiadaczka 10 kotów i 4 psów. Poznajmy historię psów, kotów i klamotów Doroty.
Zaczynamy od prezentacji (film 3 minuty)
Witaj. Niedawno na Facebooku przeglądałem twoją sztukę, bo tak to należy nazwać. Bardzo mnie ujęłaś swoją wirtuozerią w dekoracyjnym przeobrażaniu przedmiotów codziennego użytku – piękne i użyteczne hobby. Mimo że ja chłop, to zazdroszczę tego talentu. Zdradź nam paletę swoich prac – co już przerabiałaś / dekorowałaś ?
– Proponuję pozbawić naszą pogawędkę zbędnego patosu, wyrażonego w określaniu moich wyrobów mianem sztuki. Prawdziwi artyści mogą poczuć się dotknięci. Sztuka to coś na miarę horacjańskiego non omnis moriar, zatem zapomnijmy o tym słowie i porozmawiajmy o …kowalstwie 😉 Moje klamoty, jeśli przetrwają to, co najwyżej jako „drewna rodowe” (śmiech).
Jak już zauważyłeś, są to przedmioty głównie użytkowe: herbaciarki, szkatułki, talerzyki, butelki, meble. Surowce, jakie miałam okazję dotąd ozdabiać to drewno i szkło, walczę z przełamaniem niechęci do tkanin. Osoby, które zajmują się rękodziełem łatwo rozpoznają, że posługuję się techniką decoupage. Przygoda ta trwa stosunkowo krótko, zaledwie 5 miesięcy, wcześniej rozpoczęłam zabawę z odnawianiem starych mebli i przerabianiem współczesnych. Największą satysfakcję daje przywrócenie życia przedmiotowi, który powinien już być na śmietniku. Wykonanie kilku przedmiotów z zadowalającym efektem spowodowało, że od tego czasu zupełnie inaczej patrzę na takie obiekty. Przyglądając się kilku ledwo trzymającym się całości deskom większość ludzi widzi śmieci. Ja natomiast już wiem, jak ten obraz nędzy i rozpaczy zmienić w niepowtarzalny i funkcjonalny mebel. Drewno jest bardzo wdzięcznym materiałem do obróbki. Możesz je odnowić, postarzyć, zmienić barwę. Myślę o nauce renowacji metodą klasyczną, aby móc restaurować meble, które ze względu na historyczną wartość żal malować. Jeśli chodzi o mniejsze przedmioty to za ich ozdabianie zabrałam się pewnej sierpniowej soboty, gdy zabrakło „pod ręką” mebla do przeróbki.
Nieudolnie ozdobiłam surową dotąd herbaciarkę oraz drewniane pudełko, a że trening czyni mistrza, to i trenuję do dziś. Myślę, że warto dodać kilka słów na temat duchowej sfery tego zajęcia. Rzecz jasna, trudno kontemplować herbaciarkę (śmiech), chodzi mi bardziej o aspekt relaksacyjny. Wykonując taką manualną pracę, wyłączasz się psychicznie z otaczającego cię świata. Jesteś Ty, ten przedmiot, niezbędne akcesoria i to wszystko. No może jeszcze kawa i herbata, hektolitry kawy i herbaty. Może właśnie stąd najwięcej herbaciarek w moich zbiorach.
Opowiedz krótko na jakiś 2 wybranych przykładach kolejność wykonywanych prac. Prosimy o taki dekoracyjny przepis.
– To może zachęcę do wykonania najprostszej herbaciarki. Wystarczy drewniane pudełko (do nabycia przez internet lub w sklepach z wszystkim i niczym. W pierwszym kroku delikatnie należy przeszlifować drewno papierem ściernym. Dalej potrzebne będą: jasna farba akrylowa (na ciemnej słabo widać wzór), serwetka papierowa z jakimś ładnym motywem, odpowiadająca indywidualnym gustom, klej do decoupage, lakier. Malujemy pudełko farbą w kolorze zbliżonym do serwetki. Nie zastosowanie się do tej zasady da brzydki efekt, po prostu będzie widać, że coś jest naklejone, a ma wyglądać jak namalowane. W trakcie gdy farba schnie, mamy czas, aby wyciąć interesujący nas motyw z serwetki. Smarujemy powierzchnię klejem za pomocą pędzla i czekamy chwilę, aby klej trochę wysechł. Gdy przykleimy serwetkę na zbyt mokrą powierzchnię, to musimy liczyć się z pęcherzami, zmarszczkami, a to nie jest efekt, jaki chcemy uzyskać. Wycięte elementy z serwetki rozwarstwiamy (serwetka zazwyczaj posiada trzy warstwy) i przyklejamy tylko tę część z nadrukiem. Po wyschnięciu całości możemy domalować cienie farbami akrylowymi lub jakieś dodatkowe elementy. Całość lakierujemy szybkoschnącym lakierem. Możemy też ograniczyć się do polakierowania tej części, gdzie występuje serwetka, drewno natomiast zawoskować woskiem do drewna (do wyboru bezbarwnym, przyciemniającym, rozjaśniającym). Ja dodatkowo po zawoskowaniu poleruję powierzchnię drobnym papierem ściernym i ponownie woskuję. Efektem jest idealnie gładka, aksamitna powierzchnia. Na koniec warto ocieplić drewniany przedmiot jakąś bawełnianą tasiemką. Powodzenia!
Jeśli bardzo chcesz już teraz coś samodzielnie wykonać, a nie masz pod ręką drewnianego pudełka, deseczki, whatever, to na pewno masz w domu szklaną butelkę. Nie masz też pewnie specjalnego pędzla wykonanego z gąbki do nakładania farby na szkło. Nie szkodzi! Masz zapewne kuchenny zmywak, więc wycinasz z niego fragment o powierzchni 2,5 cm2 i nim malujesz butelkę. Ważne: nie smarujesz jak pędzlem, jedynie przyciskasz gąbkę delikatnie do powierzchni butelki. Czynność powtarzasz dwukrotnie. Gdy już masz pomalowaną butelkę, postępujesz dokładnie tak samo jak w przypadku opisanym powyżej. Raaany, trudno opowiadać krok po kroku o czymś co na ogół robisz automatycznie.
Skąd czerpiesz inspiracje, pomysły i natchnienia do swoich akcesoriów, bibelotów i bajeranckich ozdóbek ?
– Dobrą metodą jest podglądactwo 😀 Oczywiście nie kopiuję cudzych pomysłów, jednak przeglądając pracę innych, rodzą się jakieś własne wizje. Bardzo dobrze jest też wykonać coś, co kłóci się z naszym gustem, upodobaniami. To otwiera i pozbawia przyzwyczajeń, które trzymają cię w miejscu. Pomijając decoupage, czasami przyglądam się w sklepie jakiemuś przedmiotowi i czuje nieodpartą chęć zrobienia tego samodzielnie. Taki Adam Słodowy jestem trochę 😉
Dobrze, Dorota, a teraz z innej beczki. Jak to jest z Twoimi kotami? Podobno masz ich aż 10. Po co tyle?
– Na rosół! 😀 😀 😀 „Po co, po co” (śmiech) – złe pytanie. Raczej zapytaj z jakiego powodu, a wnet odpowiem.
Pierwszy kot (Sabrina) został przejęty z dobrodziejstwem inwentarza. Po prostu został w domu, który kupiliśmy. Szybko okazało się, że Sabrina zagęści nasze gospodarstwo domowe nieco, a dokładnie kocia rodzina powiększy się o 4 kocięta. Kolejne trzy dołączyły w następnych miesiącach – to już mamy siedem. Gracjana (ósmego) ktoś wrzucił na podwórko, a Karambę znaleźliśmy błąkającego się na jednym z parkingów. Ze strachu, że coś go przejedzie zabraliśmy go ze sobą. Zamieściłam na FB ogłoszenie, szybko okazało się, że to uciekinier, znaleźli się właściciele, ustaliliśmy, że go w ciągu tygodnia odwieziemy, jednak… zdążyliśmy go pokochać 😀 Został u nas.
Mamy także 4 psy. Dom wariatów, prawda?
Fiona to piesek z miasta, przeprowadziła się z nami z Konina na wieś, Nuta adoptowana ze schroniska, a Rico (zwany Ryśkiem :D) odratowany z rowu. Do Rica dołączył łaciaty, wiejski burek, ze złamaną szczęką (ktoś go pobił). Razem pilnowali domu jak pracownik na okresie próbnym. Łaciaty burek otrzymał imię Pomocnik. Tak więc Rico i jego Pomocnik pilnują naszego bezpieczeństwa. Na przykładzie tej naszej bandy muszę zdementować pejoratywne znaczenie powiedzenia „żyje jak pies z kotem”. Tu jest pełna harmonia i wzajemny szacunek.
Tak oto wygląda historia psów, kotów i klamotów 😉
Pytania zadawał, Doroty maestrią "decoupage" się rozkoszując, Ryszard Krupiński (pustelnik)
Brawo Dorota!
Pani Dorota.Piękny człowiek z nutą szaleństwa 🙂
człowiek z pasją, serdecznie pozdrawiam
super
Dorota szacun. Naprawdę piękne rzeczy.
Miałam okazje poznać Dorotę to kobieta o złotym sercu, cudowny człowiek, wspaniały ciepło wręcz bije od niej na kilometr