Z wielką pieczołowitością podeszła do wyborów samorządowych jedna z mieszkanek Wrześni. Kobieta pobrała karty do głosowania około godziny 9.00 rano, a wrzuciła do urny… po 15.00.
– Nie ma czegoś takiego, żeby wyborca musiał oddać głos w określonym czasie. Komisja się dobrze zachowała, poczekała. Członkowie komisji sugerowali, by pani głos oddała, ale ona mówiła, że się cały czas zastanawia – relacjonował sędzia Waldemar Cytrowski, Komisarz Wyborczy w Koninie.
Przypomnijmy, w miastach na prawach powiatu dostajemy po 3 karty do głosowania, w pozostałych miastach i gminach po 4.