Póki co takich przedszkoli nie ma, bo procedury z tym związane są zbyt trudne – tłumaczy kandydat na prezydenta. Według jego pomysłu osoby, które zdecydowałyby się na prowadzenie własnego przedszkola, byłyby przez miasto zwolnione np. z podatku od nieruchomości. Póki co problemem są jednak wymogi określone przez prawo, gdzie na starcie prywatnej placówki trzeba wyłożyć 100 tys. złotych na infrastrukturę techniczną. Zdaniem Wilczewskiego można to ominąć, ułatwiając procedurę wpisu do rejestru instytucji. Wtedy też bezrobotni mogliby założyć przedszkole za 15 tysięcy pozyskane z Urzędu Pracy.
“I czy nie warto byłoby zastanowić się nad mniejszymi przedszkolami, bo dzieci nawet w tym samym wieku rozwijają się w różnym tempie, a małe przedszkola, to rodzinna atmosfera”.
-mówiła właścicielka jednego z prywatnych przedszkoli Agnieszka Szczesiak. Póki co za prywatne przedszkole rodzice muszą płacić ponad 500 złotych. Gdyby takie placówki, tak jak chce tego Dariusz Wilczewski, dotowało miasto, wówczas płaciliby około 250 złotych za dziecko.