Jedna trzyosobowa osada kanoe i trzy dwuosobowe załogi kajakarskie pokonały Małą Pętlę Konińską. Przepłynięcie liczącej blisko sześć kilometrów trasy Wartą i kanałem Ulgi zajęło im niespełna półtorej godziny.
– Najdogodniej, bo z prądem, płynęło się 2 kilometry kanałem Ulgi – ocenił komandor spływu Marek Walerczyk, dodając, że konieczne było precyzyjne pokonanie różnicy poziomów między Wartą a kanałem Ulgi.
W tym roku różnica poziomów dolnej i górnej wody była spora i tylko cenne umiejętności konińskich kajakarzy sprawiły, że stopień wodny przekroczyli bez wywrotek. Prawie czterokilometrowy odcinek Warty pomiędzy wlotem i wypływem kanału Ulgi trzeba było pokonywać pod prąd i wiatr.
Odpoczynek zimowi kajakarze znaleźli w zatoczkach przy bulwarach. Jak mówią wodniacy – spływ sprawił nam wiele satysfakcji i bez wątpienia jest dobrym prognostykiem kajakowych wydarzeń w 2014 roku.
– Najdogodniej, bo z prądem, płynęło się 2 kilometry kanałem Ulgi – ocenił komandor spływu Marek Walerczyk, dodając, że konieczne było precyzyjne pokonanie różnicy poziomów między Wartą a kanałem Ulgi.
W tym roku różnica poziomów dolnej i górnej wody była spora i tylko cenne umiejętności konińskich kajakarzy sprawiły, że stopień wodny przekroczyli bez wywrotek. Prawie czterokilometrowy odcinek Warty pomiędzy wlotem i wypływem kanału Ulgi trzeba było pokonywać pod prąd i wiatr.
Odpoczynek zimowi kajakarze znaleźli w zatoczkach przy bulwarach. Jak mówią wodniacy – spływ sprawił nam wiele satysfakcji i bez wątpienia jest dobrym prognostykiem kajakowych wydarzeń w 2014 roku.