Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Piątek 19.04.2024 r. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

Ocena: 4
4 0

Felieton na weekend – Trup w szafie

07.01.2017 08:47

Felieton na weekend – Trup w szafie

Był rok 1652. Sejm obradować miał właśnie nad podatkami, czyli mówiąc językiem współczesnym, nad budżetem państwa.

 

 


Wymagało to trochę więcej czasu i zachodu. Wtedy znalazł się obrońca demokracji i złotej wolności, niejaki Władysław Siciński, poseł Ziemi Upickiej, który nie zgodził się na przedłużenie obrad sejmu do poniedziałku 11 marca 1652 r.i natychmiast po wygłoszeniu sprzeciwu wyszedł z sali. Skonsternowani posłowie uznali, że w takiej sytuacji dalsze obrady są niemożliwe. Postanowiono jednak przedłużyć sesję na poniedziałek pod warunkiem, że poseł Siciński powróci do izby i protest swój cofnie. W poniedziałek 11 marca marszałek dwukrotnie wezwał powiat upicki, jednak Władysława Sicińskiego w sali sejmowej nie było. Gdy marszałek ogłaszał senatorom i królowi rozwiązanie sejmu, wojewoda brzesko-kujawski Jakub Szczawiński miał krzyknąć: „Bodajby przepadł!”, na co cała izba senacka odpowiedziała chórem: „Amen”.

Tak to po raz pierwszy demokratyczna zasada „ Liberum veto” użyta została do demokracji zaszkodzenia a toksyczny przykład posła i jego bezkarność, jak powolna choroba zaczęły toczyć polski parlamentaryzm uniemożliwiając w końcu jego funkcjonowanie.

Napisałem „ bezkarność posła”. No może nie tak do końca…

Po śmierci , współobywatele uznali, że nie może zwłok tego zdrajcy przyjąć ziemia, którą tak na niebezpieczeństwo naraził. Truchło Sicińskiego zamknięto w drewnianej szafie i tam, zmumifikowane, stało przez lat kilkaset.

Tak widok ów wspomina Adam Mickiewicz w wierszu „ Popas w Upicie” (fragment):

Sicińskiego, jak słusznie Pan Sędzia namienił,

Piorun zabił, dom spalił, potomstwo wyplenił.

Trup, klątwą uderzony, dotąd cały stoi:

Ziemia go przyjąć nie chce, robactwo się boi;

Nie znalazłszy na ziemi święconej spoczynku,

Strasząc ludzi, rzec można, wala się po rynku,

Bo go nieraz dziad jaki, uniósłszy z cmentarza,

Wlecze w szabas do karczmy straszyć arendarza".

Skończył i drzwi stodoły odemknął. Tam stało

Szkaradne, starożytne nieboszczyka ciało.

Nogi długie i czarne sterczą mu jak szczudła,

Ręce na krzyż złamane, twarz głęboko wchudła.

Oblicze wywędzone brud śmiertelny szpeci;

Usta wypsute, przez nie ząb gdzieniegdzie świeci.

Zresztą nietknięta ciała zdrowego budowa,

Postać ludzką, od żywej niezbyt różną, chowa.

Twarz nawet właściwego nie traci wyrazu;

A jako na powierzchni starego obrazu,

Jeżeli mogły rysy pierwiastkowe zostać,

W tych resztach jeszcze dawna przebija się postać:

Tak owa twarz choć ogniem żywotnym nie płonie,

Lecz kto ją znał za życia, poznałby po zgonie.

Za pierwszym rzutem oka cóś takiego widać,

Czego żadnymi słowy nie podobna wydać.

Dzikość, szpecąca żywych oblicze zbrodniarzy,

Zda się dotąd zamarła grozić z jego twarzy;

Dotąd zdradziecka radość w ustach się uśmiécha,

Gniew rozbójniczy w czole, nade brwiami pycha.

Barki na dół pochylił, głową na pierś zwisnął,

Zda się, że ciężar hańby do ziemi go cisnął

Albo że ręka gwałtu z piekieł go wywlekła,

I znowu rad by gwałtem powracać do piekła.

Wiersz ten, zapewne niesłusznie, wyprowadzono ze szkolnych lektur. Teraz mało który poseł pamięta co spotkało Sicińskiego. A może i któryś się pociesza bo trupa Sicińskiego pochowano wreszcie . Na rozkaz doceniającego jego zasługę Murawiewa zwanego „ wieszatielem”. … Pod progiem kościoła…

Adam Zagórski

Upita


Podziel się swoją opinią

( Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy, są one opiniami pozostawionymi przez użytkowników portalu konin24.info)