Katastrofa w Niemczech

Niezwykle intensywne opady deszczu, do jakich doszło w lipcu w Europie, przyczyniły się do powodzi w wielu krajach. Najbardziej jednak ucierpiały Niemcy, gdzie zginęło blisko 200 osób, a straty wyceniane są na dziesiątki miliardów euro. Najbardziej ucierpiały tereny Nadrenii Północnej-Westfalii i Nadrenii-Palatynatu. To największa powódź w tym regionie od co najmniej 100 lat. Niezwykle silne opady miały miejsce przez ponad 10 godzin, co wystarczyło do tego, aby nawet małe potoki zamieniły się w wezbrane rzeki. Woda na swojej drodze porywała i niszczyła wszystko, a zdjęcia i filmy z Niemiec wyglądają niczym z produkcji o apokalipsie. Zapewne minie jeszcze sporo czasu aż zniszczenia zostaną naprawione. Tylko niemieckie linie kolejowe szacowały, że straty firmy wyniosły ponad 1,3 mld euro. Silny przepływ wody spowodował również osuwiska, które niszczyły drogi, tory, domy. Pytaniem jest to, jak bardzo na powódź wpływ miały zmiany klimatyczne?

Zmiany pogodowe

Niedługo po powodzi niemiecka minister środowiska Svenja Schulze stwierdziła, że wydarzenia te były zwiastunem zmian klimatycznych, które teraz dotarły do Niemiec. Z kolei przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen nazwała powódź wyraźną oznaką zmiany klimatu. Katastrofalne wydarzenie pogodowe z pewnością wpłyną na kolejne decyzje o ograniczaniu emisji CO2 i innych zanieczyszczeń. Jeszcze niedawno sporo naukowców wahało się, czy należy jednoznacznie powiązać jakiekolwiek ekstremalne zdarzenie pogodowe ze zmianą klimatu. Teraz są coraz bardziej skłonni przyznać, że jednak mogły mieć one mniejszy lub większy wpływ na powódź w Europie. Zdaniem wielu, opady, których doświadczono w ciągu kilku dni należy uznać za ekstremalne warunki pogodowe, których intensywność jest wzmacniana przez zmiany klimatu.

Niemiecka Narodowa Służba Meteorologiczna poinformowała, że Nadrenia-Palatynat i Nadrenia Północna-Westfalia między 14 a 15 lipcem odnotowały opady nawet rzędu 200 mm na m2, co zwykle oznacza sumę miesięcznego deszczu. A wszystko to wydarzyło się w zaledwie kilkanaście godzin. Istnieją dziś dwa główne powiązania między zmianą klimatu a ekstremalnymi opadami deszczu. Przede wszystkim cieplejsza atmosfera może pomieścić więcej wilgoci. Stworzone lata temu równanie Clausiusa-Clapeyrona pokazuje, że wzrost temperatury o jeden stopień może potencjalnie zwiększyć opady o 7%. Drugą sprawą jest to, że na biegunach temperatura wzrasta dwa do trzech razy szybciej niż na równiku. W wyniku tego tereny na północ czy południe od równika są bardziej narażone na zmiany klimatyczne. W Europie są to powodzie, w Australii zaś susze i pożary.

Historia nas uczy

Oczywiście wiele możemy zrzucać na zmiany klimatyczne, jednak nie da się ukryć, że z takimi powodziami mieliśmy już do czynienia na przestrzeni wieków. W Niemczech dochodzi do nich raz na sto lat. Ostatnia powódź miała miejsce w 1910 roku, a mówimy wyłącznie o ekstremalnych zjawiskach, gdyż w mniejszej skali mają miejsce co najmniej raz na dekadę. W Polsce z kolei powódź tysiąclecia miała miejsce w 1997 roku, kiedy jeszcze zmiany klimatyczne nie były tak widoczne. Trzeba zatem walczyć ze zmianami klimatycznymi, jednak mieć także na uwadze, że do pewnych zdarzeń dochodzi cyklicznie. Niemieckie służby meteorologiczne już na kilka dni przed informowały o możliwościach występowania obfitych opadów i zagrożenia powodziowego. Lokalne urzędy i służby jednak zignorowały te ostrzeżenia. Konieczne jest zatem edukowanie i wprowadzanie skuteczniejszych systemów, aby uniknąć w przyszłości podobnych tragedii.