Szacuje się papierosy pali co siódmy człowiek na świecie i co piąty w Polsce. Łącznie to ponad miliard palaczy papierosów, z czego 8 milionów przypada na Polskę. O ile na świecie z powodu narażenia na rakotwórcze i toksyczne substane dymu papierosowego umiera ponad 7 milionów palaczy czynnych i ponad 1 milion palaczy biernych (którzy nie palą sami, ale są narażeni na wdychanie dymu papierosowego), to w Polsce liczba zgonów spowodowanych paleniem w grupie palaczy to około 80 tysięcy osób.

Czy tak naprawdę szkodzi w papierosach? Wbrew obiegowym opiniom, to nie nikotyna jest głównym problemem. Co prawda to właśnie ona powoduje łatwe uzależnianie się od palenia papierosów, ale nie jest uznawana za związek rakotwórczy. Kluczowy problem dla palacza i osoby postronnej to dym oraz substancje smoliste. To główni sprawcy chorób powstałych wskutek palenia tytoniu. Gdy papieros spala się na popiół (w prawie 900 stopniach Celsjusza!) powstaje 7 tysięcy substancji, w tym 70 rakotwórczych. Z każdym zapalonym papierosem palacz wdycha te związki dostarczając je do swojego organizmu wraz z dymem.

Zerwanie z papierosami jest trudne, ale jest możliwe. Z papierosowym dymem może rozstać się każdy palacz. Pomocy w zerwaniu z tym szkodliwym nałogiem warto szukać przede wszystkim u lekarza, który może przypisać preparaty zmniejszające głód nikotynowy. Warto też poinformować rodzinę i bliskich o rezygnacji z nałogu – to podziała na palacza mobilizująco. Wskazana jest również aktywność fizyczna, dzięki której palacza nie będzie co chwila myśl o „dymku”.

Niestety, wśród polskich palaczy rzucanie palenia nie wychodzi najlepiej. Z danych Eurobarometru okazuje się, że Polska ma jeden z trzech najniższych odsetków osób deklarujących rzucenie palenia w całej Unii Europejskiej. Lwia część tych, którzy rzucili, wraca też do nałogu – szacuje się, że to nawet 70 proc. palących. Z tego też powodu niekótrzy palacze szukają czegoś, co pozwoliłoby im dalej zaspokoić głód nikotynowy, ale jednocześnie trułoby ich znacznie mniej niż palenie papierosów. Jedni palacze zamieniają więc papierosy na urządzenia do podgrzewania tytoniu (np. pierwsze w Polsce Iqos-y), oraz elektroniczne papierosy (e-papierosy) na płyny. Obydwa to tzw. „urządzenia bezdymne”. Jak sama ich nazwa wskazuje, nie wydzielają one dymu ani substancji smolistych. Zamiast tego wydzielają aerozole z nikotyną, czyli dostarczają to, co uzależnia i zaspokaja nasz głód nikotynowy, ale mogą być mniej szkodliwe niż palenie. Zarówno podgrzewacze tytoniu jak i e-papierosy zawierają podobną ilość nikotyny co tradycyjne papierosy. Nie mają natomiast ciał smolistych, ponieważ nie spalają tytoniu. Z badania CBOS z końca ubiegiłem roku wynika, że 9 na 10 palaczy (86 proc.), którzy zamienili papierosy na podgrzewacze tytoniu już nie wróciło później do papierosów, z kolei 2 na 10 palaczy (20 proc.), którzy zamienili papierosy na e-papierosy już później nie wróciło do palenia.

Nie zmienia to faktu, że produkty nie wytwarzające dymu nie są jednak całkowicie nieszkodliwe – nadal przecież zawierają uzależniającą nikotynę. Dlatego najlepszą opcją jest całkowite rzucenie nałogu. I o to każdy palacz powinien zawalczyć 31 maja!