W rozegranych w Koninie derbach regionu Górnik podzielił się punktami z Sokołem Kleczew po dwubramkowym remisie.
Potyczka lokalnych rywali rozpoczęła się od mocnego uderzenia „biało-niebieskich”. Już w 4. minucie po błędzie kleczewskiego bramkarza, Bartosza Pawłowskiego, bramkę dla Górnika zdobył Bartosz Tatarczuk. Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców cztery minuty później po zagraniu ze skrzydła Adriana Majewskiego. Podopieczni trenera Łukasika przeważali mniej więcej do 30. min. Wtedy śmielej zaatakowali piłkarze Sokoła. Jeszcze przed przerwą strzelał Urban i Antosik. W ostatnich minutach pierwszej połowy koninianie mogli mówić o sporym szczęściu po rzucie wolnym egzekwowanym przez Kamila Krzyżanowskiego.
Tuż po przerwie doskonałą sytuację zmarnował Krystian Sobieraj. Zdecydowane ożywienie w ofensywnych poczynaniach Sokoła wniósł Dariusz Stachowiak. To po jego dośrodkowaniu w 56. min. kontaktowego gola zdobył Jakub Antosik. Kwadrans później niefrasobliwość konińskiej defensywy i złą decyzję, stojącego między słupkami Górnika Kordylewskiego wykorzystał kapitan przyjezdnych Jakub Dębowski, który nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem piłki w pustej siatce koninian. W ostatnich minutach pojedynku warunki gry dyktował Sokół, jednak to Górnik był bliżej strzelenia gola. W 81. min. precyzyjne podanie Tatarczuka otwierające drogę do bramki zmarnował, strzelając niecelnie w sytuacji „sam na sam” Krzysztof Słowiński.
Tuż po przerwie doskonałą sytuację zmarnował Krystian Sobieraj. Zdecydowane ożywienie w ofensywnych poczynaniach Sokoła wniósł Dariusz Stachowiak. To po jego dośrodkowaniu w 56. min. kontaktowego gola zdobył Jakub Antosik. Kwadrans później niefrasobliwość konińskiej defensywy i złą decyzję, stojącego między słupkami Górnika Kordylewskiego wykorzystał kapitan przyjezdnych Jakub Dębowski, który nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem piłki w pustej siatce koninian. W ostatnich minutach pojedynku warunki gry dyktował Sokół, jednak to Górnik był bliżej strzelenia gola. W 81. min. precyzyjne podanie Tatarczuka otwierające drogę do bramki zmarnował, strzelając niecelnie w sytuacji „sam na sam” Krzysztof Słowiński.
mnie tez cieszy taki wynik 😉 brawo sokol !