Niewidomy żeglarz uczcił 100-lecie Nadleśnictwa Koło

Dariusz Borowiak, mieszkaniec Koła, doświadczony żeglarz, który pomimo utraty wzroku w 2011 r. przepłynął sześć mórz i ponad 5 tys. mil morskich jako pełnoprawny członek załogi Zawiszy Czarnego, Kapitana Borchardta oraz innych jachtów – w tym roku opłynął Horn, nazywany żeglarskim Mount Everestem.

Wody otaczające Przylądek Horn należą do najniebezpieczniejszych na świecie, a każdy żeglarz marzy o dostąpieniu zaszczytu opłynięcia słynnej Skały. Wiatry też nie sprzyjają śmiałkom w realizacji marzeń! A teraz wyobraźcie sobie, że płyniecie w taki rejs. Świetny jacht, dobra załoga i tylko mały warunek – nie otwieracie oczu przez całą tą przygodę. Darek, jako pierwszy Polak dokonał tego za sterem Selmy Expeditions. Za rufą z biało-czerwoną banderą do historii przejdzie kolejna niepokonana bariera.

Dariusz Borowiak choruje na zwyrodnienie barwnikowe siatkówki. Do dzisiaj niewyleczalne. Choroba ta jest związana z nieprawidłową funkcją komórek siatkówki.

Jego przygoda z żaglami rozpoczęła się w wieku 8 lat. Udało mi się zdobyć uprawnienia żeglarza jachtowego. Niestety choroba wzroku zaczęła dawać znać o sobie, do tego stopnia, że musiałem nawet zrezygnować z pracy zawodowej, jestem z wykształceniem tapicerem. Był to dla mnie strzał w kolano. Musiałem nauczyć się żyć z niepełnosprawnością. Gdy jeszcze widziałem na oczy, podjęliśmy szybko z żoną decyzję, że wybudujemy dom. Musiałem zdążyć poznać jego topografię. Potem nauczyłem się też  topografii jachtu. Rodzina dała mi zielone światło, żebym mógł realizować swoją pasję. Niepełnosprawność wytycza granice, ale są sposoby, by je obchodzić – mówi Dariusz Borowiak.

47-letni żeglarz stara się zachęcić innych niepełnosprawnych do przełamywania barier i udziału w morskich wyprawach. Do dzisiaj pływa z Fundacją "Zobaczyć morze", która zajmuje się integracją ludzi z dysfunkcją wzroku i organizuje dla nich rejsy morskie na Bałtyku, m.in. na Zawiszy Czarnym. Połowa załogi z wadą wzroku – niewidomi, niedowidzący. Tam właśnie ludzie uczą się życia, być może niektórzy od nowa. Tam nie ma zmiłuj się – trzeba sprzątać pokłady, gotować, stawiać żagle – słowem wykonywać wszystkie obowiązki, co załoga widząca – opowiada Borowiak.

Tekst: Ilona Żółtowska
Zdjęcia: Załoga 'Selma Expeditions'

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.

Facebook
Instagram
YouTube
Follow by Email