Śladami Niepodległości – Emisariusz (6)

Ogłoszenie stanu wojennego położyło kres manifestacjom i tym samym skierowało społeczeństwo na drogę konspiracji. Przed władzą pozostała już tylko jedna droga. Droga wzmagania represji i ograniczeń, które musiały doprowadzić do wybuchu

Z prawdziwym wzruszeniem otwierałem grubą księgę o wytartej, płóciennej okładce. Czerpany papier pokryła ręka mnicha – kronikarza wizerunkiem orła białego w koronie w otoczeniu laurowego wieńca chwały. Pod wizerunkiem napis: „Annalium Provincia Polonia Patrum Capucinorum" oraz data – 1832 r.

Przewracam strony zapisane wyblakłym już atramentem. Wreszcie jest. Strona 225. Równe linie wyznaczają odpowiednie rubryki, a w nich lakoniczny zapis: „Maximus a Preny, 9 juni 1854". To data wstąpienia do zakonu. W następnej rubryce jeszcze informacje, że kandydat otrzymał cztery głosy „za" na czterech głosujących.

–  Musiał się dobrze sprawować – kiwa głową siwobrody ojciec Ambroży opiekujący się księgą i całym archiwum kapucyńskim w Nowym Mieście.

Postawić sobie należy pytanie, dlaczego Tarejwo wybrał zgromadzenie kapucyńskie.

Dość jednoznaczną odpowiedź na to – zda się niemożliwe do odgadnięcia – pytanie daje nam Józef Stanisław Pietrzak w swej książce pt.  „Księża powstańcy – 1863". Pisze on mianowicie: „Do O.O. Kapucynów w owe czasy wszystka co gorliwsza młodzież wstępowała, albowiem zakon ten nad inne celował nauką, skromnością, świętością życia i pracowitością. Wielu też z nich takich jak O. Prokop, O. Honorat, O. Beniamin, O. Wacław wsławiło się w Polsce. Ludzie tej miary pociągali i do siebie i za sobą szlachtę i lud".

Wybór Tarejwy nie był więc przypadkowy, a młody zakonnik trafił w samo centrum religijnej i patriotycznej działalności.

W zakonie Józef Tarejwo przyjmuje imię Maxim. (Tu należy się pewne wyjaśnienie. Na grobie Tarejwy w Koninie, a co najważniejsze, w świadomości ludzkiej Tarejwo nazywany jest Maksymilianem. Wzięło się to z niepopularności, a raczej niestosowania na tym zachodnim kresie Królestwa imienia Maxim – bardziej popularnego na wschodzie. To niepopularne imię zostało przez Koniniaków „udomowione" i przekręcone na Maksymilian, podobnie jak przez mieszkańców Słupcy „przekręcono" na Maksa.)

Tak więc już nie Józef, a Maxim Tarejwo odbył nowicjat w Lubartowie, w klasztorze kapucyńskim przy kościele pod wezwaniem św. Wawrzyńca, w klasztorze, który cytowany już „Słownik Geograficzny" określa jako: „taki sam jak wszystkie klasztory kapucyńskie w Polsce, wyróżniający się tylko dużym ogrodem".

Po pomyślnym odbyciu nowicjatu, Maxim Tarejwo udaje się do Lublina, gdzie zamieszkuje w klasztorze przy ulicy Krakowskie Przedmieście. Tutaj odbywa studia teologiczne i filozoficzne. Po studiach, najprawdopodobniej w 1859 roku (bo wykaz zakonników wydrukowany w 1860 roku wymienia go już jako kaznodzieję w Warszawie) przeniesiony zostaje ojciec Maximus do stolicy.

Trafia Maxim w samo centrum działalności polityczno-religijnej. Wszak „wszystko zaczęło się od kapucynów" i od wychodzącego z ich kościoła manifestacyjnego pogrzebu wieszcza. Wszak, po słynnym stwierdzeniu Wielopolskiego pod adresem Episkopatu, iż: „nigdzie rządów żadnych w rządzie nie uzna", właśnie z ambony kapucyńskiego kościoła przy Miodowej odważny kaznodzieja pod adresem margrabiego rzuca oskarżenie, że jest „wrogiem Kościoła". (Maxim był w tym czasie, jak wspomniałem, kaznodzieją – czy z jego ust padły te odważne słowa? Nie wiemy.)

Z Ruchem związany był o. Wacław Nowakowski, którego rodzony brat szedł z krzyżem na czele pamiętnej demonstracji, a który zamieniwszy się z bratem na zesłanie, spędził zsyłkę w Irkucku i powtórnie wstąpił do Kapucynów w Krakowie, gdzie uzyskał święcenia kapłańskie (+ 1903).

Zresztą nie tylko charakter zakonu, ale i samo położenie klasztoru w centrum Warszawy, nieopodal Starego Rynku, placów: Zamkowego, Freta, a więc miejsc, gdzie rozgrywał się przedpowstaniowy dramat, musiał oddziaływać na serca i umysły zakonników.

Gdy wyżsi dostojnicy Kościoła, jak wspomniałem, z godnością i konsekwencją odpierali zarzuty i naciski władz świeckich, niżsi duchowni, zwłaszcza zakonni, „narażeni" bezpośrednio na oddziaływanie nastrojów stolicy, włączali się czynnie do narodowego spisku.

Na zdjeciu Kościół o.o. Kapucynów w Warszawie. Tu kaznodzieją był O. Maksymilian

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Ta witryna używa plików Cookie. Aby zapewnić jej poprawnie działanie, konieczne jest ich zatwierdzenie.