13 października, w nocy, ogłoszono stan wojenny. Zaskoczeni mieszkańcy Warszawy zobaczyli rano rozstawione na skrzyżowaniach ulic armaty, liczniejsze niż zwykle patrole i czarne plakaty głoszące o stanie wojennym
„Mieszkańcy Królestwa Polskiego! – brzmiał tekst. – Od czasu objęcia zarządu Królestwa miałem nadzieję środkami łagodnemi przywrócić naruszoną w kraju spokojność. Nieprzyjaciele porządku publicznego przypisując umiarkowane postępowanie Rządu nie jego dobrym zamiarom, lecz zapewne niemocy, z każdem dniem stają się zuchwalszymi. Tłumy pospólstwa ulicznego wdzierają się przemocą do mieszkań obywateli spokojnych, odbijają sklepy, warsztaty, rabują głównie tu osiadłych cudzoziemców i starają się pod wpływem postrachu zawładnąć wolą ludzi wszelkiego stanu, posunęli się do nieuważania uświęconej w narodzie godności biskupiej.
Policja nie tylko nie ma żadnego uważania, lecz każdodziennie ulega obelgom. Wojsko wezwane do przywrócenia porządku doznaje obrazy. Na każdym miejscu napotykają się najmocniej podburzające ogłoszenia i odezwy do narodu. Pod pozorem obrzędów religijnych dopełniają się manifestacje polityczne i tak – w czasie
przeprowadzania zwłok zgasłego arcybiskupa warszawskiego procesjonalnie niesione były rozmaite podniecające godła znamionujące połączenie Litwy z Polską.
Pobłażaniem i występnym współdziałaniem niektórych duchownych Rzymskokatolickiego wyznania Świątynie Katolickie siaty się miejscem nieprzyjaznych dla Rządu objawów.
Księża z kazalnic głoszą nienawiść i nieposzanowanie dla Władzy najwyższej. W Kościołach i zewnątrz onych śpiewają przez Rząd zakazane hymny, zbierają składki pieniężne i ofiary na cele rewolucyjne i nareszcie w miejscach niektórych odprawione w dni galowe modły za NAJJAŚNIEJSZEGO CESARZA I KRÓLA zagłuszone zostały śpiewem tychże zabronionych hymnów.
Wszystko to stanowi szereg przestępstw, które nie mogą być cierpianymi. Lecz spełniające się wybory do Rad powiatowych i miejskich były powodem, żem się wstrzymał od użycia środków stanowczych, ażeby nic tamować wprowadzenia w czyn nadanych krajów i instytucji. Jednakże bieg wyborów nie usprawiedliwia moich oczekiwań. W wielu miejscach dopełnione zostały pod wpływem moralnego nacisku, przy towarzyszeniu tychże samych nieprzyjaznych dla Rządu objawów.
Wyborcy, zapominając, że nadane im prawa ograniczają się wyborem członków i kandydatów do Rad powiatowych i miejskich, podpisywali prośby i adresy prawem zabronione.
Czyny podobne grożące obaleniem władzy prawej i skutkiem których wszczęła się w kraju anarchia, zmuszają Rząd do użycia środków więcej stanowczych.
Z tychże powodów, dla zapewnienia spokojności mieszkańcom kraju i dla przywrócenia powszechnego porządku Królestwa Polskiego, z mocy Najwyższego JEGO CESARSKO-KRÓLEWSKIEGO rozkazu ogłasza się jako zostające w stanie wojennym…"
Przepisy stanu wojennego wprowadziły godzinę policyjną, sądy wojskowe, zakaz noszenia emblematów narodowych, zgromadzeń i śpiewów narodowych
Zakaz zignorowano. 15 października, tak jak zaplanowano wcześniej. w kościołach zebrały się tłumy wiernych.
Wojsko otoczyło trzy kościoły (św. Krzyża, Katedrę i Bernardynów) z rozkazem aresztowania mężczyzn opuszczających świątynie. Modlący się w św. Krzyżu zdołali opuścić kościół tylną furtką i przez ogrody rozejść się do domów. Wierni otoczeni w pozostałych kościołach zawarli wrota i oświadczyli, że: „nie wyjdzie nikt, jeśli nic zostanie zdjęte oblężenie".
W nocy, na polecenie władz, żołnierze wyłamali drzwi kościołów, wtargnęli do środka i przemocą, wśród walk i niszczenia sprzętów, wyrzucali ludzi. 1670 mężczyzn powędrowało natychmiast do cytadeli.
Już od rana, w pałacu arcybiskupa, obradowało liczne grono księży. Obradom przewodniczył sędziwy ksiądz Białobrzeski, będący po śmierci arcybiskupa administratorem diecezji. Pod naciskiem oburzonych księży wydano wtedy okólnik, nakazujący zamknięcie wszystkich kościołów i kaplic publicznych w Warszawie na tak długo, aż ksiądz Białobrzeski „nie otrzyma rękojmi, że rzeczone świątynie zabezpieczone zostaną od profanacji, a lud wierny w zupełnym bezpieczeństwie będzie mógł w nich zasyłać modły do Boga".
Wraz z zamknięciem kościołów, w solidarnościowym geście, zamknięte zostały zbory ewangelickie i synagogi żydowskie.
Wraz z tym niezwykłym, niespotykanym gestem, zakończył się istotny okres w narastaniu atmosfery przedpowstaniowej.