Dworzec kolejowy w Koninie. Lata sześćdziesiąte.
Po wojennej burzy, dla dworca nastąpiła dekada spokoju. Było ładnie, nikt nie zaprzeczy. A w restauracji dworcowej podawano piwo bezalkoholowe " Grodziskie" oraz pyszne ( serio !) cynaderki z bułką. Przed dworcem konkurowały ze sobą ostatnie dorożki, taksówki, na które czekało się w kolejce i pierwsze autobusy, które nie wiedzieć czego nazwano " podmiejskie".
Pzyjechalam do Konina.1972r.i pamietam jak dzis. Poczekalnie bufet. I smaczne jedzenie .pracowala w bufecie moja znajoma wiec.trafialam zawsze na jej zmiane Barbara tak bylo jej na imie. I wiedziala.co ja najbardziej lubie (fasolka po bretonsku. -domowej roboty cos pysznego. a teraz chyba. Ciuchy pojem bo tam mozna kupic i te swinstwa hinske Przepraszam napewno wiekszosc sie ze mna zgodzi. Meri
pamietam z dziecinstwa ten dworzec czesto powracam wspomnieniem