Było Mazowsze, Śląsk. Był krakowiak, polonez, oberek, tańce wielkopolskie i górali żywieckich. Na scenie Konińskiego Domu Kultury przewijały się pokolenia tancerzy. Byli ci, którzy dopiero do tego miana aspirują, a więc kilkuletnie dzieci, które w dialekcie kaszubskim brawurowo wykonały piosenkę “Wele, wele, wetka” oraz studenci, którzy dawno temu opuścili skład zespołu. Na krótką solówkę dał się namówić Janusz Kwieciński – syn założycielki formacji, który wiele lat temu stawiał w “Uśmiechu” pierwsze taneczne kroki.
Dla tancerzy możliwość występowania na scenie to wolność.
w zespole tanczylem od 2 lkasy podstawowej do 3 gimnazjum. dzieki pani karolinie nauczylem sie tanczyc ale rowniez myslec jak dorosly czlowiek. i dzieki wszystkim tym przezyciom zyje z usmiechem na twarzy. pani Karolino dziekuje Dawid Winiewski