Mecz rozpoczął się wręcz sensacyjnie, gdyż stawiane w roli faworyta koszykarki Basketu przegrywały już w pierwszych minutach pojedynku z naszym zespołem 0-9. Jednak w drugiej części pierwszej kwarty gospodarze poprawili swoją grę i po pierwszych dziesięciu minutach na tablicy wyników widniał rezultat 22:21 dla MKS – u.
Druga kwarta była bardziej wyrównana, trener Tomasz Grabianowski rotował składem, a zespół z Rybnika dominował pod koszem, dzięki czemu faworytki tego spotkania schodziły na przerwę z uniesionymi głowami przed własną publicznością. Jednak różnica czterech oczek po pierwszej połowie dawała nadzieję konińskiemu zespołowi na odniesienie korzystnego rezultatu w inauguracyjnym meczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. I tak w trzeciej kwarcie nasze zawodniczki znów były lepsze od rywalek o sześć oczek i przed decydującym starciem w tym meczu prowadziły dwoma punktami.
W ostatniej kwarcie jednak czegoś zabrakło, być może sił, być może myśl o zwycięstwie wpłynęła deprymująco na nasze koszykarki i z tej walki wyszły na tarczy. Wynik 67:75 nie przynosi wstydu, a styl w jakim grały przez 30 minut przystawał na rozgrywki Ekstraklasy. Jak powiedział po meczu trener konińskiego MKS -u Tomasz Grabianowski to spotkanie to był „Kasia Motyl show”. Grabianowski miał podstawy ku temu, aby tak mówić, bo nasza skrzydłowa była najlepszą zawodniczką na parkiecie. W sumie zgromadziła na swoim koncie 22 oczka, trafiła sześć z ośmiu rzutów spoza linii 6.25 m. Średnia skuteczność tej zawodniczki na poziomie 72 % może imponować.
Nasz zespół przeważał w większości statystyk: był skuteczniejszy, przez dłuższy fragment meczu prowadził, ale duża ilość strat, fauli i średni poziom zbiórek nie wystarczyły na triumf w tym spotkaniu. Mimo niekorzystnego rezultatu możemy być dumni z naszych dziewczyn, które pokazały kawał dobrego basketu.