Kiedy udaje się zlikwidować jedne, jak grzyby po deszczu wyrastają nowe. Mowa o sklepach z dopalaczami, czyli produktami, w skład których wchodzą różnego rodzaju substancje psychoaktywne.
W Koninie działają co najmniej dwa takie obiekty. Jeszcze przed Wielkanocą pisał o tym nasz redakcyjny kolega – Sławek Zasadzki. Dziś w audycji “Dzień w Regionie” wrócimy jednak do tematu.
O owych sklepach, które niedawno jeszcze prowadziły cichą działalność, wiedzą już dziś niemal wszyscy: prezydent i rada miasta, policja, straż miejska, sanepid.
Ten ostatni najpierw próbował wkroczyć bez zapowiedzi i zbadać, czy w obiektach znajdują się dopalacze. Właściciele mogą jednak taki nalot oprotestować, co też zrobili. Pozostaje więc postępowanie administracyjne, co oznacza, że każda wizyta sanepidu musi być zapowiedziana z co najmniej 7-dniowych wyprzedzeniem. A to przypomina trochę zabawę w kotka i myszkę. Beata Szeląg, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Koninie, zapowiada jednak, że działania kontrolne będą prowadzone do skutku.