Ocena: -3
Konin: I znów jestem przy ulicy Przyjaźni...
Konin 25.10.2017 10:10
Ulica Przyjaźni ponownie przyciągnęła moją uwagę. Znowu z powodu chodników. Nie był to jednak powrót nagły. Po pierwszym i drugim (przygotowanym we współpracy z Redaktorem Tomaszem Godlewskim) artykule wiedziałem, że będę tutaj musiał zajrzeć przynajmniej jeszcze jeden raz.
Powodem jest oczywiście stan chodnika, tym razem – po drugiej stronie ulicy, tuż przy E.Leclerc.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że stan ścieżek po tej stronie ulicy nie jest aż tak tragiczny, że płyty są w całkiem niezłym stanie. Kłopot polega na tym, że im dalej się poruszamy od strony budynku banku w stronę amfiteatru, tym więcej znajdujemy dziur, nierówności i “wybitych” płyt. A pod sam koniec tej ścieżki jest już naprawdę bardzo źle. To dla osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, matek z dziećmi w wózkach, osób starszych i dla rowerzystów stanowić może bardzo poważną przeszkodę.
Gdzieniegdzie potknąć może się również w pełni sprawny człowiek. Nie najlepiej wygląda to także na przystanku, a przecież wsiadanie do autobusu – szczególnie bez pomocy i asekuracji z zewnątrz – zawsze obarczone jest pewnym ryzykiem – zwłaszcza na nierównym chodniku.
To, że – w porównaniu z chodnikami, które znajdują się po drugiej stronie ulicy – te ścieżki nie wyglądają może wcale najgorzej, to jednak uważam, że warto rozważyć wydanie środków na ich całkowitą modernizację. Zawsze warto to rozważyć, kiedy chodzi o bezpieczeństwo Mieszkańców.
Robert Woźniak