Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Środa 24.04.2024 r. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Ocena: 18
18 0

Marcin Radzymiński i afrykańskie dźwięki djembe

Konin 04.10.2017 13:29

Marcin Radzymiński i afrykańskie dźwięki djembe


Witaj Marcin, cieszę się, że udało mi się na Ciebie natrafić, bo o afrykańskiej muzyce z nikim jeszcze nie rozmawiałem. Widzę, że grasz na jakiś bębenkach – wybacz mi, że nie używam właściwych określeń dla tego instrumentu muzycznego, ale prostak jestem w tym temacie. Zacznijmy więc może od tego „bębenka” - cóż to jest takiego?

- Jego nazwa to djembe, jest to instrument perkusyjny z rodowodem Afryki Zachodniej, choć obecnie rozprzestrzenił się już na całą Afrykę oraz można go spotkać na innych kontynentach i w wielu krajach. W Polsce także są ludzie grający na nim, nie jestem jedynakiem. Rdzennie, ale i obecnie, zwłaszcza oczywiście w Afryce, muzyka grana na djembe jest stałym elementem codziennych wydarzeń afrykańskich wiosek i różnego rodzaju uroczystości, połączonych z tańcem. To jest część ich kultury. A sam instrument w swojej konstrukcji jest stosunkowo prosty, składa się z korpusu, stalowych obręczy, naciągnięty jest kozią skórą mocowaną sznurkiem. Korpusy mogą mieć różne kształty i wielkość, a naciąg sznurkiem reguluje brzmienie – w zależności czy chcemy uzyskać na przykład sopran czy bas. Technika gry jest prosta - to uderzanie dłońmi w membranę bębna w celu uzyskania oczekiwanego dźwięku. Mogę więcej o tym mówić, ale myślę, że w sprawy techniczne nie ma aż takiej potrzeby wgłębiać się w tej rozmowie.

 

A jak długo Ty na tym grasz? Zaraziłeś się tym w Polsce czy Afryce?

- Gram na tym 16 lat, jakoś od 20-tego roku życia. Kiedyś grałem na perkusji, jeździłem często na rockowiska, słuchałem i nadal słucham muzyki reggae. Któregoś dnia u znajomych spróbowałem gry na małym bębenku djembe i jak tylko dotknąłem ten instrument to już wiedziałem, że to jest to. Spotykam się z chłopakami z innych miast, razem ćwiczymy i gramy na różnych imprezach miejskich.

 

Czyli w Koninie nie ma innych grających na djembe? Dokąd zatem jeździsz?

- O ile mi wiadomo w Koninie nikogo innego nie ma, choć marzę o tym, by kogoś zarazić. Jeżdżę głównie do Bydgoszczy i Wielunia. W Bydgoszczy jest szkoła djembe, tak zwana „Wytwórnia rytmu”. Za kilka miesięcy będziemy też nagrywać płytę w profesjonalnym studio PAX w Koninie. Śmigam też do Wielunia, gdzie gram z kilkoma chłopakami. Oprócz swoich warsztatów i treningów uczestniczymy kilka razy w roku w różnych imprezach - gramy dla dzieci niepełnosprawnych, dla seniorów, a także współuczestniczymy jako wykonawcy w innych koncertach czy miejskich imprezach. Latem w wakacje jest więcej wydarzeń, a zimą to czasem i ze 3 miesiące się nic nie dzieje. Takie prawa niszowego rynku.

 

Gdyby Ci się taki bębenek uszkodził, to skąd wziąłbyś kolejny? Potrafisz to skonstruować sam czy trzeba ściągać z Afryki? Ile w ogóle masz tych bębenków djembe?

- Mam 3 bębny, różnej wielkości. Dwa dostałem w prezencie, a trzeci był robiony na zamówienie. Do Afryki nie trzeba jeździć. W Polsce jest profesjonalny wykonawca różnych niszowych instrumentów muzycznych, w tym także djembe.

 

Czym jest ta muzyka dla Ciebie – czy to bardziej fascynacja czy profesja i sposób na zarabianie pieniędzy?

- O pieniądzach to nie ma co mówić, bo na tym się nie zarobi. Zleceń niewiele, a i stawki są smutne. Więcej bym pewnie zarobił, gdybym stanął i grał na ulicy, wystawiając kapelusz na drobne dziękczynne datki. Ta muzyka ma dla mnie znaczenie artystyczne, lubię ten klimat. W ostatnich miesiącach pomaga mi także wrócić nieco do życia, niedawno zmarł mi ojciec, a i sam miałem trudny okres w swoim życiu, tak więc ta muzyka to obecnie dla mnie także forma rekonwalescencji. Prywatnie możemy o tym porozmawiać, ale publicznie problemami chwalić się nie zamierzam.

 

Dziękuję Ci Marcin za rozmowę. Oglądałem filmik z Waszą grą gdzieś na imprezie, załączę go także do tego wywiadu, może kogoś ta muza tknie, jak Ciebie 16 lat temu.

 

Rysiek Krupiński (pustelnik)