Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Czwartek 25.04.2024 r. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki

Ocena: 7
8 1

Wojciech Ruminkiewicz - koniński eksportowy kibic sportowy

Konin 28.01.2017 13:23

Wojciech Ruminkiewicz - koniński eksportowy kibic sportowy

Urodzony, by kibicować - niekwestionowany pasjonat sportu, kibic polskich sportowców, kolekcjoner gadżetów i pamiątek sportowych. Pamięta setki imprez sportowych, w których uczestniczył, w tym dziesiątki najwyższej mistrzowskiej rangi – mistrzostwa świata, Europy, igrzyska olimpijskie. Od 1996 inicjator i organizator corocznego turnieju piłki nożnej w Koninie – Memoriał Olka Ruminkiewicza (pamięci zamordowanego syna), podczas którego drużyny 4-tych klas z różnych miast walczą o Puchar Prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz Prezydenta miasta Konina Józefa Nowickiego.


 

 

Film pobrany z profilu FB Wojciecha Ruminkiewcza, za jego zgodą i na jego prośbę.

 

Witaj Wojtku, jesteś barwną sylwetką, jednym z najbardziej znanych polskich kibiców, rzekłbym - naszą konińską marką eksportową. Banery z nazwą miasta można dojrzeć w relacjach telewizyjnych z największych imprez sportowych na świecie i w Europie, a Twoje słynne białe okulary są już rozpoznawalne same w sobie. Ile to już lat - pamiętasz swoje pierwsze kibicowanie?

- Jestem kibicem prawie od urodzenia. Gdy tylko zrozumiałem czym jest sport, pokochałem to. Na pierwszy mecz zabrał mnie wujek Kazimierz Balcerzak. Już jako 6-latek podglądałem przez dziury w płocie mecze piłki nożnej, a gdy jakiś ważny mecz miał miejsce to musiałem tam być, bez względu na pogodę. Także często już jako dzieciak wiele kilometrów chodziłem pieszo, czasem i w deszczu, by entuzjazmować i emocjonować się grą „Górnika Konin”. Jako 10-12 latek już jeździłem po całej Polsce na mecze, by dopingować naszych konińskich piłkarzy. Kibicowałem już wtedy też „Lechowi” Poznań, a miłość ta pozostała na wiele lat, zwłaszcza gdy w składzie "Lecha" grał Mirosław Okoński, który jest moim idolem do dnia dzisiejszego i wciąż podziwiam go za wirtuozerską technikę. Po „Lechu” był też „Widzew” Łódź. A po kilku latach zaczęły dochodzić także inne dyscypliny sportu.

 

Rzeczywiście widywaliśmy Cię w strefie kibica na przeróżnych rozgrywkach drużynowych, ale dopingujesz naszych także i w sportach indywidualnych. Jaki sport szczególnie Cię pasjonuje?

- Jest tego trochę, ale niestety nie da się ogarnąć każdej dyscypliny, żeby móc sobie powiedzieć, że ją dobrze znam. Ani tyle czasu nie ma, aby być wszędzie, na każdej imprezie, ani też tak wybitnej pamięci nie mam, by wszystkich sportowców z każdej dyscypliny zapamiętać. Z konieczności ograniczyłem się do kilku dyscyplin, które mnie fascynują i napędzają wewnętrzną motywację kibica. Są to głównie sporty zespołowe: piłka nożna, piłka ręczna, siatkówka, także boks i szermierka. Kibicowałem też pływakom, zapaśnikom, lekkoatletom.

 

Co bardziej cenisz w swoim „kibicostwie” - sport lokalny, czyli koniński i regionalny czy też szczebel całego kraju ? Innymi słowy – bardziej czujesz się kibicem konińskim czy narodowym?

- Jestem z Konina. Zawsze będę kibicem Konina. Pasjonowała mnie nasza piłka nożna, także ta kobieca - ekstraklasa Medyka Konin, podglądałem sukcesy koszykarek drużyny PWSZ-Chemat, które także ostro wojowały w ekstraklasie. Emocjonowalem się grą szczypiornistów ze "Startu" Konin oraz siatkówką i koszykówką "Zagłębia". Jako typowy facet uwielbiałem boks, zwłaszcza w okresie pogromu, kiedy to w ciągu trzech lat kalendarzowych nasza drużyna „Zagłębie” awansowała z podrzędnej III ligi do mistrzostwa kraju (1989-1991), rok po roku wyższa półka. Najpierw awans z III do II ligi, w kolejnym sezonie z II do I, by następnie zostać drużynowym mistrzem Polski seniorów w roku 1991. Byłem wtedy liderem klubu kibica, a przez Polski Związek Bokserski zostaliśmy wybrani najlepszymi kibicami w kraju, było więc podwójne zwycięstwo Konina. W tym miejscu chcę powiedzieć, że za największego sportowca regionu konińskiego uważam szermierza Tadeusza Pigułę, obecnego trenera i działacza sportowego.

 

Ale też jestem kibicem narodowym – takim sportowym patriotą. Jeżdżę na mistrzostwa świata, Europy oraz na igrzyska olimpijskie, żeby dopingować polskich sportowców i pokazywać im, że Konin jest z wami. Byłem już na pięciu olimpiadach – Barcelona 1992, Ateny 2004, Pekin 2008, Londyn 2012, Rio de Janeiro 2016. Kiedyś gdy prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego przedstawiał mnie swoim gościom, nazwał mnie najsłynniejszym polskim kibicem – przyjemne to brzmienie dla kibica-pasjonata.

 

Wojtek, rodzi mi się wiele jeszcze pytań, jak choćby o organizację takich wyjazdów – z kim jeździsz, czy kibice w skali kraju się zrzeszają, czy na miejscu macie wsparcie rodaków. Lekko mnie też ciekawi, jak Ci się udaje kontynuować tą pasję, czy masz sponsorów lub przyjaciół, którzy wspierają, przecież to są gigantyczne wydatki na takie wyjazdy. Oczywiście nie mam zamiaru zaglądać Ci do portfela, zwłaszcza że prowadzę życie bez użycia pieniędzy, ale mam znaczny niedosyt pytań. Z racji, że rozmowa nasza ma ograniczoną formułę, to zadam Ci jeszcze tylko dwa pytania, moim zdaniem najważniejsze. Pierwsze z nich - czy coroczny memoriał piłkarski im. Twojego zamordowanego syna się rozwija jako impreza sportowa?

- Oczywiście Rysiu, że się rozwija. W tym roku Memoriał im. Olka Ruminkiewicza rozgrywany będzie w dniach 24-25 III i odbędzie się już po raz 21-szy. Będzie grało 16 drużyn (4 klasa szkoły podstawowej), także dom dziecka z Kutna i być może z Gliwic. Puchar funduje prezydent RP Andrzej Duda. Wcześniej byli to Lech Kaczyński i Bronisław Komorowski. Jest wielu sponsorów nagród, w tym podkreślić chciałbym znaczącą rolę Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Ministerstwa Sportu. Naprawdę wielu ludzi dobrej woli się włącza w organizację. Pomagają też różne firmy, znajomi i przyjaciele, na miarę ich możliwości i gotowości. Pamiętam Rysiu, że pomogłeś mi 10 lat temu w druku materiałów i tłumaczeniu tekstów na angielski - korespondencję z klubem piłkarskim w Barcelonie. Dziękuję raz jeszcze.

 

I ostatnie pytanie – jakie ma marzenia kibic, który był już wszędzie ?

- Jeszcze nie byłem na olimpiadzie w Tokio. Odbędzie się ona w roku 2020, a więc to jest moje marzenie jako kibica narodowego. Prawdę mówiąc najbardziej żal mi tego, że sam nigdy nie zdobędę mistrzowskiego medalu, więc to marzenie byłoby nierealne. Dlatego choć kibicowaniem nadrabiam i odrobinę tych emocji przeżywam wraz ze zwycięzcami. A jeśli chodzi o Konin, to mam dwa marzenia – hala sportowa z prawdziwego zdarzenia oraz stadion kameralny. Jeśli chodzi o te marzenia, to wspomnę też, że miałem takie jedno, ale niestety nie było mi dane go zralizować. Pragnąłem być na walce Andrzeja Gołoty, lecz nigdy do USA na taką walkę nie udało mi się wybrać. Zadowolony, jestem, że chociaż byłem na jego pożegnalnej walce w Częstochowie w roku 2014.

 

Dzięki Wojtek za rozmowę i pokazanie Czytelnikom swojej sportowej pasji.

Rozmawiał Rysiek Krupiński (pustelnik)