Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Środa 24.04.2024 r. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Ocena: 2
2 0

Śladami Niepodległości - Emisariusz (9)

Konin 14.01.2018 09:08

Śladami Niepodległości - Emisariusz (9)

Zaiste, „wielkie rzeczy robił" Tarejwo w Lądzie!

Za jego to przyczyną atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca.

„Stworzone były poczty narodowe, to jest każdy dwór był obowiązany niezwłocznie przesyłkę odebraną posłać dalej do sąsiedniego dworu i dalej, aż do dojścia we właściwe miejsce. Przewożeniem tych przesyłek - wspomina Chmielewski - zajmowałem się ja z bratem. A była to rzecz niełatwa, bo majątek rodziców znajdował się niż przy głównym trakcie z Konina do Pyzdr, na którym ruch wojska był bardzo częsty, tak że nie było dnia. żeby jakiś oddział kozaków, to huzarów lub piechoty nie przechodził, a bardzo często wstępowali do dworu. (...) Prawda, że mieliśmy ostrzeżenie o każdym ruchu jak najmniejszych wojsk, czy to wyszli z Konina, czy Słupcy, czy Pyzdr, to już sztafety obywatelskie konne ostrzegały na wszystkie strony dwór od dworu, i to co koń wyskoczy. Na te sztafety, pamiętam, zawsze mieliśmy u nas dwa wierzchowce gotowe, jeden dla mnie, drugi dla brata.

Poczty narodowe najczęściej przenosiliśmy pieszo lub bryczką, bo konno było niebezpiecznie. Zaczął się ruch coraz większy przejazdu osób rozmaitych, którzy wylegitymowawszy się dowodami Rządu Narodowego, jedni jako dowódcy przyszłych oddziałów, drudzy jadący z rozmaitszymi misjami, jedni uzbrojeni inni bez broni - żądali koni do dalszej drogi, na co także kilka koni gotowych stało w stajni. (...)


Zaczął się też ruch młodzieży, po kilku, kilkunastu uzbrojonych w dubeltówki, pojedynki lub bez broni, idących do lasu na punkt zborny. Tych trzeba było nakarmić, napoić, a niektórych przyodziać i odprowadzić manowcami, polami i tak oddawać sąsiad sąsiadowi, aby doszli bezpiecznie na punkt oznaczony. (...)

I tak mimo wyczerpującej działalności - bo nie tylko dnie całe, ale często i noce mieliśmy zajęte - humor nas nic opuszczał, było nam wesoło i pełni byliśmy nadziei wywalczenia swobody. Zaczął się też ruch rewolucyjny na dobre.

W tym wszystkim Tarejwo „był wszędzie naokoło".

Jeden z małych oddziałków zebrał się w Dziczych Górach, w lasach grodzieckich.

„Z tego klasztoru (z Lądu - przyp. aut.) przybył nazajutrz do naszego obozu w charakterze kapelana ów młody, pełen energii i miłości kraju ksiądz Max. Dzielił on z nami trudy obozowego życia, odprawiał codziennie na ołtarzu polowym Mszę Świętą, a następnie namaszczonemi słowy zagrzewał ducha w modlących się

powstańcach. W boju był on tuż przy walczących, szedł z Krzyżem na pierwszy ogień, a w rozsypce stawał na tyłach, zapobiegając bezładnej ucieczce. (...)

 


Podziel się swoją opinią

( Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy, są one opiniami pozostawionymi przez użytkowników portalu konin24.info)