Znajdź nas na Facebook

fb.com/konin24.info Środa 24.04.2024 r. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Ocena:

Śladami Niepodległości - Emisariusz (3)

Konin 06.01.2018 08:42

Śladami Niepodległości - Emisariusz (3)

Tragedia na placu Zamkowym wywołała ogromny szok w Warszawie. Władze przerażone solidarnością społeczeństwa postanowiły markować pewne ustępstwa, by zyskać na czasie i przygotować się do radykalnej rozprawy.

Pozornie więc zapanowała swoboda wyrażania i demonstrowania przekonań oraz poglądów politycznych. Prawdziwe decyzje zapadały jednak nie w Warszawie, lecz w Petersburgu. Już w marcu car Aleksander II pisał do namiestnika Gorczakowa: „Godzę się na niektóre zmiany w zarządzie Królestwa, nawiązujące do statutu organicznego z 1832 r. Ale przede wszystkim należy skoncentrować w Warszawie więcej wojska, przywrócić normalne funkcjonowanie władz w Warszawie i na prowincji, aresztować przywódców ruchu (...) nie wahać się z użyciem broni palnej, jeśli dojdzie do nowych rozruchów, a w razie potrzeby ogłosić stan oblężenia w Warszawie, a stan wojenny w reszcie kraju."


Tyle pismo nieoficjalne. Oficjalnie zaś „dobry car" zgodził się na powołanie Rady Stanu składającej się z mianowanych notabli, obieralnych rad miejskich, powiatowych i gubernialnych, utworzenie Komisji Wyznań Religijnych i Oświaty Publicznej z margrabią Wielopolskim na czele.

Pierwszym posunięciem Wielopolskiego było rozwiązanie organizacji samorządowych, choćby były tylko namiastkowe. Między innymi rozwiązano cieszące się największym autorytetem Towarzystwo Rolnicze pod zarzutem, że: „działało poza granicami swego statutu".

Rozwiązanie Towarzystwa Rolniczego stało się okazją do potężnej demonstracji. Demonstranci przeszli spod gmachu, gdzie do czasu rozwiązania obradowało Towarzystwo, na plac Zamkowy. Tutaj oczekiwało już kilka kompanii wojska. Tłum jednak odważnie demonstrował swoje niezadowolenie i dopiero po kilku godzinach i po wycofaniu wojska zgodził się rozejść.

Sytuacja powtórzyła się dnia następnego. Różnica polegała na tym. że uczestnicy demonstracji nie zdawali sobie sprawy z obowiązywania podpisanej w nocy przez namiestnika, a opracowanej osobiście przez Wielopolskiego „ustawy" o zbiegowiskach dopuszczającej „użycia siły militarnej", jeśli na wezwanie i trzykrotne bicie w bębny demonstracja nie zostanie zakończona.

Władze zgromadziły na placu 1300 żołnierzy.

Na odczytanie wezwania do rozejścia, rozpalony wczorajszym sukcesem tłum zareagował gwizdami, a przewidziane „ustawą" bicie w bębny wywołało śmiech i „nieprzystojne gesty" wobec zajmującego pozycję wojska.

Początkowo próbowano rozproszyć demonstrantów szarżą żandarmerii, nahajkami kozaków, wreszcie kolbami karabinów. Nic to nie dało. Pospiesznie wznoszono barykady. Na żandarmerię posypały się kamienie. Ludzie w zapamiętaniu trwali w miejscu, a nawet padali na kolana, darli koszule na piersiach i tak pozwalali się maltretować.

W tej chwili, od strony Krakowskiego Przedmieścia, ruszyła w stronę placu procesja z potężnym śpiewem ówczesnej polskiej „Marsylianki", hymnu „Święty Boże. Święty Mocny...".

Wrażenie było ogromne. Nagle nad placem zapanowała cisza. I wtedy padł rozkaz: „Ognia!".

Kompanie zaczęły strzelać salwami. I wtedy stało się coś niezwykłego. Tłum nie ustąpił! Rozpacz i gniew przemogły strach. Stojący w pierwszych szeregach wystawili nagie piersi na strzały i wołali do odległego o kilkanaście kroków, zionącego ogniem oddziału: „Strzelajcie, mordujcie bezbronnych!"

Krzyże i sztandary padające wraz z zabitymi i rannymi podejmowali ci, co jeszcze żyli. Kilkakrotnie pod zionące ogniem lufy wychodziłyz religijnym śpiewem na ustach i kapłanami na czele procesje i... topniały w ołowianym deszczu.

Zwłoki zabitych władze potajemnie pochowały. W oficjalnych komunikatach podano liczbę zabitych - 10. W tajnych, bardziej wiarygodnych raportach, urasta ona do 200.

 


Podziel się swoją opinią

( Redakcja nie odpowiada za treść komentarzy, są one opiniami pozostawionymi przez użytkowników portalu konin24.info)